Jesper Monberg po raz pierwszy w karierze zdecydował się na starty najniższej klasie rozgrywkowej w Polsce. W swoim debiucie przeciwko Victorii Piła udowodnił, że powinien być silnym ogniwem Kolejarza. Wywalczył 11 punktów, zaimponował ambicją, jednak w najważniejszym ostatnim wyścigu przyjechał do mety czwarty. W efekcie opolanie ulegli gospodarzom 42:47. - Żaden sportowiec nie jest zadowolony, kiedy jego drużyna przegrywa - podkreślał. - Wystartowałem fatalnie w 15. biegu, na czoło wysforowali się bardzo szybcy rywale i nie zdołałem odrobić strat. Wielka szkoda, bo prowadziliśmy już pięcioma punktami i mieliśmy szansę na zwycięstwo. Daliśmy z siebie wszystko, lecz w końcówce wypuściliśmy wygraną z rąk.
Dla wielu kibiców podpisanie przez Monberga kontraktu w drugoligowym Kolejarzu było niespodzianką, ponieważ jeszcze w poprzednim sezonie Duńczyk ścigał się w ekstralidze. - Mój menedżer zna się ze Stanisławem Burzą. Szukałem w Polsce klubu, pojawiła się oferta z Opola i postanowiłem z niej skorzystać - tłumaczy doświadczony żużlowiec, który zrezygnował z Anglii. - W tym roku nie będę jeździł na Wyspach. Starty na tamtejszych torach są kosztowne i czasochłonne, a chciałbym poświęcić więcej uwagi swojej rodzinie. Myślę, że na brak zajęć nie będę narzekał. Zamierzam wystąpić w każdym meczu Kolejarza oraz jeździć w macierzystej lidze i zaliczyć kilka zawodów w Niemczech. Być może uda mi się powrócić do szwedzkiej Allsvenskan.
Swoją przygodę z Polską Monberg rozpoczynał w 1999 roku od Piły. W pierwszym sezonie wystartował tylko w jednym meczu, ale przyczynił się do zdobycia przez Polonię mistrzostwa Polski. - Pamiętam finałowe spotkanie we Wrocławiu. Pojechałem wtedy zupełnie nieźle, zdobywając 11 punktów i bonus - mówi mistrz świata juniorów z 1997 roku. - Występy w Pile wspominam miło, choć nie korzystano często z moich usług. Niewiele zabrakło, a trafiłbym do Polonii przed ubiegłym sezonem. Klub jednak wycofał się z rozgrywek i spadł do II ligi. Tutejszy stadion zmienił się niewiele. Z tego, co sobie przypominam wieżyczka sędziowska, pomieszczenia klubowe oraz boksy pozostały takie same, natomiast tor był kiedyś bardziej przyczepny.
Monberg w październiku skończy 36 lat, jednak uważa, że nadal stać go na wysokie zdobycze. - Wystarczy spojrzeć na Tomasza Golloba, który jest o sześć lat starszy ode mnie, a mimo to z powodzeniem ściga się w Grand Prix - zaznacza z uśmiechem Duńczyk. - Jeszcze nie zastanawiałem się nad końcem kariery. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że będę regularnie startował w Polsce.
Powinno byc dobrze.Bravo J. Monberg.