Norweg z polskim paszportem po tamtym feralnym wydarzeniu długo dochodził do pełni zdrowia. Wydaje się, że teraz wraca do swojej optymalnej formy. - Czuję, że jestem w dobrej formie, moje nadgarstki są w porządku. Liczę na dobry sezon - powiedział na początek Rune Holta, który w niedzielę wywalczył 8 punktów i 2 bonusy.
- Nadgarstki nadal posiadam, ale już dawno zapomniałem o bólu (śmiech). Sporo o tym wszystkim myślałem, gdy jechałem na mecz do Rzeszowa. Prawie zakończyłem swoją sportową karierę przez ten upadek. Po tym nieszczęśliwym wydarzeniu przechodziłem bardzo długą rehabilitację. Tego po prostu nie da się usunąć z pamięci. Taki jest speedway i tutaj wszystko może się zdarzyć. Spotkało mnie nieszczęście, przez które przez wiele miesięcy towarzyszył mi ból. Teraz jest ze mną wszystko OK. i bardzo się z tego cieszę - mówi w rozmowie z naszym portalem Holta.
{"id":"","title":""}
Doświadczony żużlowiec zaliczył bardzo udaną końcówkę zawodów. W swoim czwartym i piątym biegu zdobył 5 punktów i bonus. - Na początku mieliśmy problemy ze sprzęgłem. Na starcie ciągnęło mnie do przodu i nie ukrywam, że było to deprymujące, tym bardziej, że w ostatnim meczu też nękały mnie problemy sprzętowe. Wyjścia spod taśmy w moim wykonaniu nie były najlepsze, ale pod koniec dokonaliśmy kilku zmian i było zdecydowanie lepiej - mówi.
Jak zawodnik pochodzący ze Stavanger ocenił warunki torowe, jakie panowały podczas niedzielnego spotkania w Rzeszowie? - Ten tor nie był łatwy. Przede wszystkim ciężko było dobrze wyjechać ze startu. Nawierzchnia była czymś pomiędzy twardą, a przyczepną, przez co znalezienie odpowiednich ustawień w motocyklach było nie lada wyzwaniem. Tor był trochę zdradliwy i było ciężko dobrać optymalne przełożenia. W meczu startujesz zazwyczaj w czterech, pięciu wyścigach, więc jeśli chodzi o ustawienia motocykli, wiele zależało w tym meczu od szczęścia - tłumaczy Holta.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Po dwóch spotkaniach ligowych na koncie częstochowskich Lwów komplet punktów. - Jesteśmy mocni i co jest ważne, pomagamy sobie nawzajem. Jest jednak zbyt wcześnie żeby mówić z jakim rezultatem zakończymy tegoroczne starty. To jest sport i wiele może się wydarzyć. Na ten moment wszystko się układa, chłopaki są w gazie i to się najbardziej liczy. 39-latek po raz kolejny zdecydował się reprezentować barwy ekipy spod Jasnej Góry. Jak odnajduje się w swoim nowym-starym klubie? - Bardzo dobrze czuję się w częstochowskim klubie. Startowałem w nim przez siedem lat i znam tam wielu ludzi. W Częstochowie czuję się jak w domu i to bardzo fajne uczucie - dodaje.
W niedzielę Dospel Włókniarz podejmie na swoim torze Fogo Unię Leszno. - Odjechaliśmy z nimi trening punktowany i bez wątpienia mają oni mocny zespół. To będzie ciężka przeprawa, ale damy z siebie wszystko - zakończył były reprezentant Polski.