Grigorij Łaguta o pracy komisarza toru: Jego decyzja nie była zbyt mądra

Dospel Włókniarz Częstochowado meczu z Fogo Unią Leszno przystąpił z okrojonym składzie. Problemem gospodarzy było również przygotowanie toru po opadach. Dość ciekawą opinię wyraził Grigorij Łaguta.

Jeden z liderów Dospelu Włókniarza Częstochowa dość krytycznie odniósł się do pracy komisarza toru, który czuwał nad jego przygotowaniem. Obecność komisarzy to regulaminowa nowość, mająca na celu wyeliminowanie działań na szkodę drużyny przyjezdnej. Tak jest w teorii, lecz w praktyce działania tych nadzorców budzą kontrowersje. Tak było m.in. w Rzeszowie, gdzie tuż przed meczem PGE Marmy Rzeszów z Włókniarzem nakazano dodatkowe prace na torze. Decyzja ta wyszła na niekorzyść gospodarzy.

Minionej niedzieli w Częstochowie z trudem udało się przygotować nawierzchnię, by ta nadawała się do jazdy. Zdaniem Grigorija Łaguty komisarz toru podejmował złe decyzje, co spowodowało, że on i jego koledzy czuli się nieco zagubieni na własnym owalu. - Tor przed zawodami nie był aż taki zły, bo w nocy nie padało aż tak mocno. Było na nim trochę wody, ale można było ściągnąć trochę nawierzchni. Komisarz toru kazał wyjechać ciągnikom i go bronować, a to nie było zbyt mądre. Kazał zbronować to na głębokość 20 centymetrów. Komisarz chyba nie rozumiał, że ten tor był w miarę dobry. Przed deszczem nawierzchnia była bardzo dobrze przygotowana. Gdy komisarz przyjechał na stadion, kazał nic nie robić na torze. Potem zdecydował, że trzeba bronować. Nie rozumiem tego, bo na przykład w Szwecji po deszczu od razu robi się wszystko, żeby tor nadawał się do jazdy. My nie byliśmy przygotowani na tak przyczepny tor - skomentował "Grisza".

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: