Jurica Pavlic dla SportoweFakty.pl: Jesteśmy już o pewne sprawy mądrzejsi

Jurica Pavlic triumfował w środowym półfinale IME na torze w Debreczynie. Chorwat w biegu dodatkowy o pierwszą lokatę pokonał Roberta Miśkowiaka.

- Najważniejszy był awans, ale cieszy również to, że odjechaliśmy naprawdę solidne zawody. Jesteśmy zadowoleni, że udało nam się tu w ogóle dotrzeć na czas i zrobić motocykl na twardy tor. Mieliśmy ostatnio w Polsce niemałe problemy ze zgraniem silników na takie obiekty, a ten wynik daje powody do optymizmu - powiedział Jura.

Sympatyczny zawodnik PGE Marmy Rzeszów chciałby dojechać aż do finałów tegorocznego IME. - Dla mnie to ważny turniej, bo mocno zmienił swoją formułę. Wygląda jak Grand Prix tylko w Europie. Kiedyś byłem przecież mistrzem kontynentu, ale to nie było to samo co teraz. Wtedy był jednodniowy finał i nie było telewizji - oznajmił.

W ostatnich tygodniach 24-latek ma kłopoty z dopasowaniem się do polskich nawierzchni. Nie może odnaleźć odpowiedniej jednostki napędowej pasującej do tegorocznych realiów jakie panują w Enea Ekstralidze. - Jeszcze na spotkaniu w Gorzowie tor był odrobinę przyczepny. Dodatkowo trochę tam popadało, co nam odpowiadało. Sześć lat w Unii Leszno nie poszło na marne, bo tam było zawsze pod koło. Teraz odmiana i jak jest twardo to nie mogę się z niczym dopasować. Ani z silnikami, ani ze stylem jazdy. Spod taśmy też nie frunę jakbym oczekiwał. Widać poprawę, powoli się to wszystko rozkręca, ale nie jest to jeszcze to czego bym sobie życzył - poinformował.

Młody jeździec ekipy z Podkarpacia nie może jeszcze powiedzieć, że czuje się idealnie na obiekcie przy Hetmańskiej. - Na razie to mieliśmy dwa treningi i jedne zawody. Na treningu było pozytywnie, bo nie było aż tak twardo jak na meczu kiedy jeszcze kazali ubijać tor. Teraz jesteśmy już o pewne sprawy mądrzejsi. Mniej więcej wiadomo jak będzie wyglądać sezon i tory w lidze polskiej - wyjaśnił.

W niedzielę zespół z Rzeszowa czeka pojedynek w ramach wielkich derbów południa przeciwko Unii Tarnów. Fanów jednych i drugich nie trzeba mobilizować na derbowe mecze. A jak jest z zawodnikami? - Podchodzimy do każdych zawodów tak samo. Nieważne czy to są derby, które elektryzują kibiców czy inna batalia ligowa. Musimy spiąć się w sobie i zrobić prezent fanom, którzy czekają nasze zwycięstwo - zakomunikował.

Drużyna gości znajduje się w kryzysie. Przegrała trzy mecze z rzędu, a dodatkowo może wystąpić bez kontuzjowanego Leona Madsena. Czy osłabione i będące w dołku Jaskółki łatwiej pokonać? - (śmiech) Tak samo powiedzieli o Gorzowie, kiedy pojechał do Tarnowa. Zielona Góra nie miała prawa, a przegrała u siebie z Toruniem. W tym roku nie da się przewidzieć co będzie. My nastawiamy się na ciężki mecz, który chcemy wygrać - zauważył.

Źródło artykułu: