- Na pewno jest winny trener w tym momencie. On odpowiada za punkty Sebastiana Ułamka i Antonio Lindbaecka - powiedział na pomeczowej konferencji trener drużyny Lechmy Startu Gniezno. Mówił to jednak ironicznie. - Dla dobra tego klubu i drużyny oddaję się do dyspozycji Rady Nadzorczej i zarządu klubu. Myślę, że nowi ludzie i nowy trener poprowadzą ten zespół do zwycięstw - dodał już całkowicie poważnie.
Informacja ta spadła niczym grom z jasnego nieba, zaskakując wszystkich, którzy zebrali się, by wysłuchać podsumowania spotkania. Powody podjęcia takiego kroku są jednak zupełnie inne. - Nie jest to pochopna decyzja. Jeśli słyszę skandowania ze strony kibiców, kiedy tylko nie idzie drużynie, to najprościej zmienić trenera. Czuję się na siłach walczyć dalej, ale jeśli ktoś mnie osądza, że mam wpływ na jazdę Antonio Lindbaecka, Sebastiana Ułamka, czy pozostałych zawodników to jest to pomyłka. Oni odpowiadają za przygotowanie tego sprzętu. Mają na to środki i oni powinni się ścigać i tłumaczyć. Prościej wymienić trenera niż połowę drużyny - wyjaśniał Lech Kędziora.
Szkoleniowiec z pewnością nie jest zadowolony z postawy niektórych zawodników, ale postawę drużyny ocenia pozytywnie, szczególnie formację młodzieżową. - Jako zespół wypadliśmy pozytywnie. Prowadziliśmy równorzędną walkę. Niestety w końcówce zawodnicy, na których stawiamy, czyli prowadzący pary Sebastian Ułamek i Antonio Lindbaeck nie przywieźli punktów. W sumie zdobyli ich mniej niż Wojciech Lisiecki. Młodzieżowcy pojechali bardzo dobrze. Chcę pogratulować Piotrowi i zawodnikom z Gorzowa oraz mojej drużynie, w szczególności tym żużlowcom, którzy ścigali się na poziomie i dorównywali w walce gorzowianom. Przede wszystkim chcę podziękować Matejowi Zagarowi, który jeździ na każdym torze. Jest naszym niekwestionowanym liderem - podsumował.
Opiekun gnieźnieńskiej drużyny wie, gdzie leży problem urodzonego w Brazylii Szweda i wierzy, że czarnoskórego zawodnika stać na lepsze wyniki. - Antonio szuka silników. Kupował sprzęt od Ryszarda Małeckiego. Nie pasowało mu to. Teraz miał inny sprzęt, ale to też nie pomogło. Sami widzieliście, jak to wyglądało na gorzowskim torze. Główna przyczyna leży w sprzęcie, może w głowie. To jest południowo-amerykański charakter. Potrafi się ścigać. Jeśli trafi z maszynami to będzie przydatny. Czas gra na jego korzyść - ocenił swojego podopiecznego Kędziora.
Z podobnymi problemami boryka się Sebastian Ułamek. - W dalszym ciągu sprzęt nie jedzie. Miał silnik od innego mechanika i przez całe zawody nie mógł się dopasować. Na pewno jest przygotowany fizycznie. Ten zawodnik potrafi się ścigać. Główna przyczyna jest w ustawieniach sprzętu, bo jeśli ktoś nie może wyjść ze startu to nie ma szans na zwycięstwa. Jechał bez kolorytu. To była tylko jazda, a nie ściganie - zakończył Lech Kędziora.