Piotr Pawlicki jr.: Zawiedliśmy dosyć mocno

W niedzielne popołudnie zielonogórzanie po ciekawym pojedynku rozgromili na własnym torze ekipę Fogo Unii Leszno 58:32. Jak ocenił to spotkanie reprezentant gości, Piotr Pawlicki?

- Zawodnicy miejscowi byli naprawdę bardzo dobrze spasowani w tym spotkaniu i ciężko tutaj powiedzieć o jakiejś wyrównanej walce. Gospodarze uciekali nam ze startu, a jak już puścili się parą na zewnętrzną część toru to już nie było szans, by ich minąć. Przegraliśmy dość wysoko, więc na pewno są smutne twarze w naszych szeregach. Jedziemy jednak dalej, kolejne spotkanie mamy w niedzielę i mam nadzieję, że wszyscy łącznie ze mną pokażemy się z lepszej strony - powiedział po zakończonym niedzielnym spotkaniu Piotr Pawlicki.

Wychowanek leszczyńskiej drużyny wystąpił w sześciu biegach, gromadząc łącznie 9 punktów i bonus. Pozostała reszta zespołu biało-niebieskich zawiodła trenera i kibiców. - Ja również miałem wpadki. Z czwartego pola startowałem dwukrotnie. Nie mogłem w ogóle wyjechać, przysypiałem na starcie i tym samym dwa razy przywiozłem zero. To wynikało z tego, że to pole było albo tak twarde, albo po prostu zasypiałem refleksowo w obydwu biegach. Jestem zadowolony z indywidualnego występu. Mimo iż jechałem sześć biegów, to myślę, że jednak zrobiłem swoje. Starałem się dać z siebie wszystko, pomimo iż mam obolały bark po sobotnim upadku. Co bieg praktycznie chodziłem na mrożenie barku do rehabilitanta. Jeśli chodzi zaś o drużynę, to zawiedliśmy i to dosyć mocno. Mam jednak nadzieję, że wszyscy pozbieramy się na kolejny mecz i będziemy u siebie wygrywać tak wysoko, jak w Zielonej Górze przegraliśmy. Tylko tym razem to my będziemy zdobywcami ponad pięćdziesięciu punktów - skomentował zawodnik.

W niedzielnych zawodach nie brakowało efektownych akcji. Wszystko za sprawą nawierzchni zielonogórskiego toru, która mimo wcześniejszych opadów deszczu, pozwalała na walkę na jej całej długości i szerokości. - Tor nie był zdecydowanie przyczepny. Od samego początku wiedziałem o tym. Gdy mój tata wyszedł na tor sam powiedział, że ta nawierzchnia jest minimalnie przyczepna, ale tor się szybko odsypie i się wyślizga. Tak było, to się sprawdziło. Założyłem przełożenie, które doradził mi tata i było w porządku. Jestem bardzo zadowolony z tego, że sprzęt mi jedzie i te "zerówki" to tylko moja wina - przyznał.

- Przegraliśmy dość wysoko, więc na pewno są smutne twarze w naszych szeregach - przyznał po niedzielnym spotkaniu Piotr Pawlicki jr.
- Przegraliśmy dość wysoko, więc na pewno są smutne twarze w naszych szeregach - przyznał po niedzielnym spotkaniu Piotr Pawlicki jr.
Źródło artykułu: