- Jest mi przykro i wstyd, że zarząd zielonogórskiego klubu nie wziął odpowiedzialności za swoich kibiców. Szkoda, że tak się stało. Próbowano jeszcze co prawda rozmawiać ze Stowarzyszeniem Tylko Falubaz na temat ich przyjazdu do Gorzowa, ale niestety nic z tego nie wyszło. Jestem pełen podziwu dla mojego młodego następcy, Macieja Zmory, że do końca walczył o to, by zielonogórscy fani zasiedli na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie. Kiedy zarząd ich własnego klubu - mówiąc kolokwialnie - wypiął się na swoich kibiców - rozmawiał ze stowarzyszeniem kibiców - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Honorowy prezes Stali Gorzów w samych superlatywach wypowiada się o swoim następcy, który - pod pewnymi warunkami - chciał przyjąć fanów z Zielonej Góry. - Prezes Zmora zdecydował się wziąć odpowiedzialność za przyjazd gości na nasz stadion. Proszę więc nie dziwić się, że środki ostrożności miały być wyjątkowe. Nie można było dopuścić do sytuacji, która miała miejsce w przeszłości, że race i inne środki pirotechniczne wniesiono w bębnie czy damskich torebkach. Szkoda, że nie doszło do kompromisu i derbowego pojedynku nie obejrzą fani obu ekip. Głęboko ubolewam nad tym - przyznaje Komarnicki.
Władysław Komarnicki przypomina także historię z przeszłości, kiedy to zgodził się wpuścić więcej fanów przyjezdnych niż pierwotnie planowano. - Pamiętam, jak za mojej prezesury interweniował u mnie dowódca policji, bo zabrakło miejsca dla 40 kibiców z Zielonej Góry. Zrobiłem wszystko, by ich wpuścić na sektor i wspólnie obejrzeli oni derbowy mecz. Tym bardziej jest mi żal, że teraz zarząd zielonogórskiego klubu nie zgodził się wziąć odpowiedzialności za swoich fanów. Zabrakło najwyraźniej komunikacji na linii zarząd - kibice. Fanów trzeba sobie wychować. Ja to robiłem przez 11 lat - dodaje nasz rozmówca.
Władysław Komarnicki ubolewa także nad zachowaniem niektórych kibiców z Zielonej Góry. - Niestety, fani Falubazu mają złą sławę w Polsce. Tyle, ile oni zrobili bałaganu na stadionie w Gorzowie za mojej kadencji, że nie ma się czego dziwić, że zarząd Falubazu boi się własnych kibiców. Przecież Matej Zagar mało co zostałby trafiony krzesełkiem wyrwanym przez jednego z chuliganów. Wcale się nie dziwię, że zarząd klubu boi się brać teraz odpowiedzialność za swoich fanów - przyznaje.
Honorowy Prezes Stali Gorzów ma jedną radę do szefów Falubazu. - Ja na miejscu panów Dowhana i Jankowskiego przyjechałbym do Gorzowa ze swoimi kibicami i usiadłbym w sektorze dla gości. Byłaby okazja przypilnować swoich kibiców. Żeby siedzieć na loży honorowej trzeba mieć poukładane sprawy z kibicami, a wtedy nikt nie bałby się swoich fanów - kończy nasz rozmówca.