Piotr Świderski wymazał kontuzję z pamięci

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piotr Świderski w barwach Startu Gniezno stara się powrócić do najwyższej formy. Zapowiada walkę o zwycięstwo w niedzielnym meczu w Częstochowie.

Piotr Świderski wziął udział w czwartkowym ćwierćfinale IMP w Opolu i z dorobkiem 10 punktów zajął 5. miejsce. Rozpoczął od upadku spowodowanego utratą mocy w silniku, ale dzięki udanym startom w kolejnych biegach awansował do półfinału. - Najważniejszy jest awans, a pozycja pozostaje sprawą drugorzędną - tłumaczył "Świder". - Mistrzostwa Polski to przede wszystkim prestiż i na zarobek nie ma co liczyć. Nie posiadam wielu sukcesów indywidualnych, dlatego fajnie byłoby zdobyć złoto w tych rozgrywkach. Jednodniowe finały rządzą się swoimi prawami i są specyficzne. Dzisiaj żużel polega na jak najszybszym spasowaniu się z torem. Mamy w Polsce bardzo dobrych zawodników i każdego stać na wygrywanie. Trzeba mieć trochę szczęścia i ważną rolę odgrywa dyspozycja dnia. Beniaminek z Gniezna jest póki co czerwoną latarnią ekstraligi, a jedyne zwycięstwo odniósł nad Spartą Wrocław. - Za nami ciężki początek - przyznaje Piotr Świderski. - Przegraliśmy nieznacznie kilka meczów i brakuje punktów w tabeli. Jesteśmy jednak dobrej myśli i będziemy się starać o coraz lepsze rezultaty.

Świderski wierzy, że Start powalczy w Częstochowie o zwycięstwo
Świderski wierzy, że Start powalczy w Częstochowie o zwycięstwo

Gnieźnian czeka w niedzielę bardzo trudne spotkanie w Częstochowie z faworyzowanym Włókniarzem. - To wyjazd do jaskini lwa - twierdzi zawodnik Startu. - Powalczymy o wygraną. Wiadomo, że lekko nie będzie, ale niespodzianki często się zdarzają. Świderski w sezonie 2011 doznał poważnej kontuzji nogi, po której przechodził długą rehabilitację. Dopiero w maju ubiegłego roku wrócił do ścigania, jednak w barwach Wybrzeża Gdańsk nie potrafił dojść do wysokiej formy. Próbuje odbudować się, na razie z przeciętnym skutkiem, w Gnieźnie. - To nie jest moja najwyższa dyspozycja - przyznaje wychowanek WTS-u Wrocław - Czuję się jednak zdecydowanie więcej niż w poprzednim sezonie. Zdrowie na więcej mi pozwala. Nie myślę już o nodze, tylko skupiam się na jeździe i sprzęcie. Temat urazu uważam za przebyty. To nie była przecież moja pierwsza kontuzja w życiu. Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: