W końcu coś drgnęło - komentarze po ćwierćfinale IMP w Opolu

Choć opolski ćwierćfinał IMP nie był silnie obsadzony, to zawodnicy, którzy awansowali cieszyli się z udanego występu. Szczególne powody do satysfakcji miał zwycięzca zawodów Zbigniew Suchecki.

Zbigniew Suchecki (Betard Sparta Wrocław): Mam za sobą tyle jazd, że padam z nóg. Cieszę się z postępu. Mocno pracowaliśmy nad sprzętem w ostatnich dniach i było dziś widać, że jest poprawa. Bardzo dobrze wychodziłem spod taśmy. Trenowałem w Opolu w środę, ale raczej nie pod kątem turnieju. Szukałem po prostu miejsca, gdzie można pojeździć, a ponieważ tu był organizowany trening, to skorzystałem z okazji. W meczach ligowych strasznie się męczę i zawodzę drużynę. Czuję się z tym bardzo źle. Robię wszystko, co w mojej mocy i jestem zadowolony, że w końcu coś drgnęło. Startowałem dziś na silnikach z poprzedniego roku i to okazało się trafnym wyborem.

Marcin Rempała (Kolejarz Opole): Udało się dosyć pewnie awansować, więc jest się z czego cieszyć. Szkoda niepotrzebnego upadku w 19. biegu. Skasowałem motocykl i przed Rybnikiem czeka mnie ciężka praca, żeby jakoś go poskładać. Półfinał będzie rozgrywany na torze w Krośnie, za którym nie przepadam, ale ponoć się trochę w tym roku zmienił, dlatego mam nadzieję, że powalczę o przepustkę do finału.

Piotr Świderski (Lechma Start Gniezno): Przyjechałem po awans. Cel zrealizowałem, natomiast miejsce i punktacja pozostają sprawą drugorzędną. Szkoda pierwszego wyścigu, w którym miałem problemy sprzętowe. Motocykl stracił kompresję i praktycznie nie złożyłem się w łuk. Silnik zupełnie nie posiadał mocy, jechałem prosto i zderzyłem się z Łukaszem Sówką. Przepraszam go za tę sytuację, bo była to ewidentnie moja wina. Zmieniłem motor i choć nie znalazłem optymalnego przełożenia, to konsekwentnie gromadziłem punkty i wystarczyło to na awans. Mistrzostwa Polski to głównie prestiż. Mam mało indywidualnych sukcesów na koncie i zdobycie złota w tych rozgrywkach byłoby fajnym przeżyciem.

Łukasz Jankowski (Stal Gorzów): W pierwszym biegu spadł mi "laczek", a ponieważ tor wymagał podpierania się nogą, to musiałem zjechać na murawę. Źle byłem z początku przełożony i trochę się męczyłem. Dopiero gdy poszliśmy z ustawieniami do góry, to zacząłem jechać lepiej. Jakby nie patrzeć, było to moje pierwsze zawody w tym roku i brak startów jest z pewnością odczuwalny. Dlaczego nie znajduję miejsca w składzie Stali, to już pytanie do trenera. Zainteresowanie mną wyraziła Victoria Piła, ale chciałaby mnie wypożyczyć, ja z kolei wolałbym występować jako gość. Rozważam różne opcje, lecz na razie nie chciałbym zdradzać szczegółów.

Jakub Jamróg (Unia Tarnów): Po słabym pierwszym wyścigu poczyniłem w silnikach korekty i później było już bardzo dobrze. W ostatnim biegu Marcin Rempała nie zostawił mi miejsca i moim jedynym wyjściem było totalne zamknięcie gazu i ratunek przed wpadnięciem w bandę. Sędzia patrzył na to z innej strony i kogoś musiał wykluczyć. Brakuje mi jazdy. W poprzednim roku miałem mnóstwo zawodów młodzieżowych, ale teraz nie mogę już w nich uczestniczyć. Staram się załatwić wypożyczenie do innego klubu i mam nadzieję, że będę często dostawał okazję do startu w lidze.

Źródło artykułu: