Winnym zajścia był Świderski, który z powodu kłopotów sprzętowych nie złożył się w pierwszy łuk i spowodował upadek Sówki. Żużlowcy wstali o własnych siłach. Zawodnik Startu Gniezno kontynuował udział w zawodach. Młodzieżowiec Żurawi wystartował w swoim drugim biegu, ale odczuwał ból nadgarstka i więcej nie pojawił się na torze.
Prześwietlenia nie wykazały złamań, lecz udział Sówki w niedzielnym meczu w Toruniu stoi pod znakiem zapytania. - Przepraszam Łukasza za upadek - mówił po turnieju Piotr Świderski. - Niestety, mój silnik zupełnie stracił moc. Pojechałem w wirażu prosto i zahaczyłem o motocykl rywala.
"Świder" musiał w następnych wyścigach korzystać z innej maszyny. Zdobył 10 punktów i awansował do półfinału.