Nie licząc pogromu na inaugurację ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra, tegoroczny beniaminek ENEA Ekstraligi niemal każdemu rywalowi stawia dość mocny opór. Tym
razem w szeregach Lechmy Startu Gniezno również zapaliła się iskierka nadziei na korzystny wynik. Co prawda gnieźnianie przegrali z Dospel Włókniarzem Częstochowa dziesięcioma punktami, lecz wynik niemal do końca pozostawał sprawą otwartą.
Zdaniem Piotra Świderskiego fakt, iż Start często stwarza doskonałe widowisko nie daje zbyt wiele drużynie. - Musimy patrzeć, by zdobywać punkty, drużyna musi gromadzić je do tabeli. Udaje nam się stwarzać dobre widowisko. Jednak na koniec sezonu nikt nie będzie patrzeć na to, jakie stworzyliśmy widowisko. Wtedy będą liczyć się wyniki i tabela. Meczu z Włókniarzem w Częstochowie nie zaliczymy do udanych, choć zabrakło nam naprawdę niewiele, by odnieść lepszy wynik. Wszyscy punktowaliśmy, a gdyby każdy zrobił jedno "oczko" więcej, to byłby remis albo zwycięstwo - ocenił "Świder".
Do kibic Gks-u - a ty co tu jeszcze robisz, czego szukasz - szczęścia?