Mam sporą szansę na tytuł - rozmowa z Emilem Sajfutdinowem, zawodnikiem Włókniarza

Wspaniały powrót do Ekstraligi zanotował Emil Sajfutdinow. Rosjanin w meczu z Lechmą Start Gniezno wywalczył dla Lwów 14 punktów i bonus. Emil podchodzi maksymalnie skoncentrowany do każdych zawodów.

Mateusz Makuch: Po raz kolejny pojechałeś fantastycznie w barwach Włókniarza. Co powoduje, że w tym sezonie Emil Sajfutdinow jest nie do ugryzienia?

Emil Sajfutdinow: Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Całą zimę bardzo mocno nad sobą pracowałem, nad moim przygotowaniem fizycznym. Jestem przygotowany w stu procentach. Mój team również funkcjonuje bardzo dobrze. Z tego miejsca chciałbym gorąco podziękować wszystkim, którzy mi pomagają. Nie mam na co narzekać. Pracuję z całych sił i czerpię z tego przyjemność. Z każdego wyniku, bez względu na to, jaki on jest, czy dobry, czy zły, staram się wyciągać wnioski i pozytywy. Absolutnie się nie załamuję.

W przerwie zimowej zmieniłeś klub w Polsce. Czy to też ma wpływ na twoją jazdę?

- Jakiś czas temu już mówiłem o tym, że jak na razie wyszło mi to na dobre. Bardzo podoba mi się we Włókniarzu. Atmosfera jest wręcz świetna.

Częstochowscy kibice już dawno cię pokochali.

- O tak, fani Włókniarza są niesamowici. Jest to wspaniałe uczucie, gdy wyjeżdżasz na tor i słyszysz głośny doping. Po meczu jest tak samo. Każdy mnie wspiera i swoimi słowami dodaje skrzydeł. To zawodnikom jest potrzebne.

Emil Sajfutdinow przyznaje, że we Włókniarzu czuje się znakomicie
Emil Sajfutdinow przyznaje, że we Włókniarzu czuje się znakomicie

Emil, mecz ze Startem nie był dla was spacerkiem. Gnieźnianie prowadzili i długo wynik oscylował w okolicach remisu. Ty od początku jechałeś jednak znakomicie i wygląda na to, że natchnąłeś Włókniarz do dobrej jazdy.

- Od początku tego spotkania byłem bardzo skoncentrowany. Moje motocykle również były szybkie. Starty wychodziły mi całkiem nieźle, ale gdy już je przegrywałem, to starałem się znaleźć szybkie ścieżki. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz.

Powiedziałeś na konferencji prasowej, że postawa Startu Gniezno w ogóle cię nie zaskoczyła…

- Dokładnie tak. Pamiętajmy, że przed taśmą zawsze staje czterech zawodników i każdy ma równe szanse na zwycięstwo w biegu. Ktoś musi wygrać. W niedzielę raz udawało się to nam, a raz gnieźnianom. To jest żużel. W Ekstralidze każda drużyna jest ambitna i jeździ po to, by wygrywać. Z każdą drużyną w Ekstralidze, nawet tą na papierze teoretycznie słabszą, będzie trudno jechać.

Nawiązując do tego co mówisz, za tydzień jedziecie do Wrocławia na mecz z tamtejszą Betard Spartą. Przed sezonem to tę ekipę okrzyknięto outsiderem, a tymczasem oni w niedzielę niespodziewanie wygrali w Lesznie. Jak zatem oceniasz szanse Włókniarza przed tym meczem?

- Tak naprawdę to jeszcze o tym meczu nie myślę. Na gorąco trudno mi to skomentować. W poniedziałek wybieram się do Szwecji, ponieważ we wtorek czeka mnie tam spotkanie szwedzkiej Elitserien. Gdy mecz we Wrocławiu będzie się zbliżać, będziemy o nim myśleć.

Przejdźmy do występów indywidualnych. Celujesz w Indywidualne Mistrzostwo Świata?

- Naturalnie! Po to jeżdżę w Grand Prix, by wygrywać. Mam obecnie na tytuł sporą szansę i będę się starać z całych sił oraz ciężko pracować, by ta sztuka mi się udała.

Nie żałujesz taśmy w finale podczas Grand Prix Czech?

- Nie, nie żałuję. Najwidoczniej tak musiało się stać. Tak naprawdę nie wiadomo, jak bym wystartował i jak potoczyłby się wyścig.

Kolejne Grand Prix odbędzie się w Cardiff. Jak tobie startuje się na  Millenium Stadium?

- W Cardiff panuje bardzo fajna atmosfera, ale tor co roku jest inny, bo jest jednodniowy. Z tego powodu trudno mi cokolwiek powiedzieć o tych zawodach i tym torze. Dopiero po treningu będzie wszystko wiadomo. Mogę jedynie zapewnić, że, jak zawsze, dam z siebie wszystko.

Skrót meczu, źródło: Enea Ekstraliga/x-news

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: