Michał Gałęzewski: Renault Zdunek Wybrzeże jest niepokonane w tym sezonie i było faworytem niedzielnego spotkania, jednak podjęliście rękawicę i przegraliście różnicą czterech punktów. To był dla was pozytywny wynik?
Karol Baran: Zabrakło kilku moich punktów oraz punktów Daniela. Byliśmy na meczu wyjazdowym, ale nie ma co szukać usprawiedliwienia. Trzeba było wygrać ten mecz i utrzymać prowadzenie. Przegraliśmy kilka biegów, a drużyna gospodarzy utrzymała prowadzenie do końca spotkania.
Jak ci się jeździło na gdańskim torze?
- Dobrze. Ja lubię takie tory, bo to taki trochę bardziej angielski tor, niż polski. Ze względu na to, że tam miałem okazję startować, nie mam problemów z techniką jazdy. Trzeba mieć troszkę inny sprzęt i kto go ma, robi punkty.
Jeździłeś kiedyś w Wybrzeżu, ale skończyłeś swoje starty w tym klubie okropnym wypadkiem. Nie bałeś się tego pierwszego wirażu?
- Nie, dlaczego? To było kilka lat temu i o takich rzeczach się nie pamięta.
Czy starty przeciwko zespołom, w których się kiedyś jechało mają dla ciebie inny smaczek?
- Ja jechałem tutaj tylko kilka spotkań, po czym odniosłem kontuzję i dalej nie jeździłem. Mimo wszystko zawsze z sentymentem wracam do Gdańska. Było tutaj fajnie i widać, że miejscowi zawodnicy dobrze się tu czują.
Nie zdziwiło was to, że dosyć łatwo wygrywaliście z seniorami Renault Zdunek Wybrzeża, a miejscowi juniorzy zrobili różnicę?
- Jeżeli chodzi o parę juniorską, to Gdańsk ma ją naprawdę mocną. Sobotnia pogoda na pewno pokrzyżowała plany gospodarzy. My jechaliśmy na mecz wyjazdowy i jesteśmy przygotowani na każde warunki, a gdańszczanie oczekiwali czego innego i stąd ich problemy.
Początek spotkania nie wskazywał na to, że podejmiecie rękawicę, bo po dwóch biegach było już 10:2...
- Jak już mówiłem przyjechaliśmy przygotowani na wszystko i nie udało się od początku dobrać odpowiednich przełożeń. Ja przegrałem wraz z Danielem podwójnie i ciężko było się zabrać z czwartego pola. Później podwójnie przegrali młodzieżowcy, a my zaczęliśmy szukać zupełnie innych ustawień motocykli. Było coraz lepiej, ale na koniec nie było karetki, która odwiozła Jonassona do szpitala, była dłuższa przerwa i zgubiliśmy czucie toru.
Widać, że macie zgraną drużynę, która zna się jak mało kto...
- To fakt, ja jeździłem z tymi chłopakami. Z Maćkiem Kuciapą startowałem w Rzeszowie i Rybniku, a z Cameronem Woodwardem od kilku lat startuję w Lublinie, podobnie jak z Pawłem Miesiącem. Zrobimy w tym roku dobry wynik i głęboko w to wierzę. Oby teraz trener poukładał drużynę taką, która będzie wygrywała mecze.
Pojechała za wami całkiem spora grupa kibiców. To był dla nich daleki wyjazd, jednak stawili się nad morzem.
- Ci wierni kibice z Lublina zawsze za nami jeżdżą. Ja wiem, że jest ich o wiele więcej, ale nie każdy może urwać się na tak długi czas z domu, bo ludzie pracują. Chwała im za to.
Ta liga układa się tak, że są dwa w teorii najmocniejsze zespoły walczące o awans. Liczycie na trzecie miejsce, czy macie ambitniejsze plany?
- Zaliczyliśmy ostatnio wpadkę w meczu z GKM-em Grudziądz. Upadek Rafała Trojanowskiego wybił go z rytmu i zdobył tylko trzy punkty, Kudriaszow też słabo pojechał, bo po pięciu punktach w trzech wyścigach dwukrotnie przyjechał ostatni, nie trafiając z przełożeniami pod koniec zawodów. Teraz będą treningi i mecze również u nas. Drużyna się zmieniła w porównaniu do poprzedniego roku i wierzę, że Marian Wardzała poukłada nas najlepiej jak można.
Przegrana czterema punktami z niepokonanym Wybrzeżem daje wam realną szansę na punkt bonusowy.
- Musimy wygrywać u siebie. Więcej nie powtórzy nam się wpadka i niech inne drużyny nie liczą na to, że będzie łatwo w Lublinie. Potrenujemy, dotrzemy się i będzie dobrze.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Ty na chwilę wypadłeś ze składu. Nie pojechałeś przed tygodniem, również tym razem nie byłeś w awizowanym składzie. Uważasz, że awans do półfinału IMP i mecz w Gdańsku zwiększył twoje szanse na kolejne jazdy?
- Dla mnie w ćwierćfinale liczył się awans i z którego miejsca udało się wejść do półfinału, nie robiło to dla mnie różnicy. Ja też popełniałem błędy, których nie powinienem popełniać, bo jeżdżę tutaj pięć lat. Sprzęt był gotowy, ale jazdy było niewiele. Treningi wcale nie pokazują co będzie w meczu, bo piątek to jest piątek, a niedziela to jest niedziela. W piątek trenujemy między sobą, a w niedzielę jedziemy z zupełnie innymi ludźmi.
Szukasz jakichś jazd poza ligą polską?
- A co ja w tym momencie pokazałem w Polsce? Dałem za przeproszeniem d... w Łodzi, gdzie zrobiłem jeden punkt, a w Gdańsku siedem. Gdybym w Łodzi zrobił trzynaście punktów i w Gdańsku trzynaście, to na pewno ktoś by mnie zapraszał do innych lig. Dzwoniono do mnie z Danii, ale tym razem odmówiłem, bo dla mnie najważniejsza jest liga polska i chcę się tutaj na stałe zahaczyć do składu i robić punkty.