- W tej sytuacji nie widzę potrzeby wyrzucania pieniędzy w błoto. Myślę, że nie chcieliby tego ani nasi wspaniali sponsorzy, ani też kibice. Nie my wymyśliliśmy regulamin, który praktycznie na trzy kolejki przed zakończeniem ligi sprawił, że nie ma już walki i emocji - tłumaczy Janusz Stefański, prezes Klubu Motorowego Ostrów.
Przypomnijmy, że w minionym sezonie obowiązywał inny system rozgrywania play off z półfinałem i finałem, który trzymał kibiców i kluby w napięciu niemalże do ostatniego wyścigu ostatniego meczu. - W tym sezonie niespodziewanie i z nieznanych mi bliżej powodów GKSŻ zmieniła reguły gry. Czy regulamin ten jest lepszy mamy odpowiedź już teraz. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek emocje opadły - dodaje szef ostrowskiego klubu.
Klub Motorowy Ostrów bynajmniej nie lekceważy bydgoskiego klubu, tamtejszych działaczy i kibiców. - Wysyłamy taki, a nie inny skład, bo tak naprawdę o nic już nie walczymy. Może komuś w centrali uzmysłowi to w końcu, że w polskim żużlu źle jest ułożona rywalizacja ligowa. Poza tym nad nami też nikt się nie litował, kiedy jeździliśmy ze słabiutkim - z całym szacunkiem Kolejarzem Rawicz. Za te mecze również musieliśmy płacić słono naszym żużlowcom. Zresztą jednostronnych spotkań stoczyliśmy w ostatnich latach co najmniej kilka, jeżeli nawet nie kilkanaście. Cały czas apelowaliśmy też o powiększenie Ekstraligi. Od czterech lat zawsze w pierwszej lidze były bowiem co najmniej trzy kluby, które dysponowały odpowiednim potencjałem organizacyjno-finansowym do tego, by startować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nasze postulaty pozostawały jednak bez echa. Jasno z tego wynika, że wszyscy dbają jedynie o swoje partykularne interesy nie patrząc przez pryzmat rozwoju całej dyscypliny sportu. Pragnę oświadczyć, że KM Ostrów nie zamierza grać roli Don Kichota walczącego z wiatrakami. Skoro wszyscy dbają tylko o swoje interesy, moim obowiązkiem jest także zadbanie o interes ostrowskiego klubu - kończy Janusz Stefański.
Na marginesie warto zauważyć, że już raz w tym sezonie KM Ostrów ze względu na kontuzje był zmuszony awizować podobny skład do tego, który został wysłany do Bydgoszczy. W czerwcu w pojedynku z GTŻ Grudziądz nie mogli bowiem wystąpić Harris, Dryml, Kylmaekorpi i Roynon. I gdy wtedy ostrowscy działacze prosili o przesunięcie terminu rozpoczęcia meczu o godzinę, tak by mógł na to spotkanie dolecieć z Diedenbergen Adrian Gomólski (reprezentował Polskę w półfinale DMŚJ), ani GKSŻ, ani też działacze z Grudziądza nie chcieli na to przystać. Wtedy wszyscy cieszyli się, że ostrowianie wystąpią w kadłubowym zestawieniu i być może przegrają ważny pojedynek. Nikt nie myślał o wizerunku ligi, ani o pozytywnej propagandzie sportu żużlowego.
Awizowany skład Intaru Lazur na mecz w Bydgoszczy:
1. Daniel King
2. Adrian Gomólski
3. Robert Miśkowiak
4. Karol Sroka
5. David Ruud
6. Maciej Piaszczyński