Opolanie żałują wyjazdowych porażek i myślą o meczu w Krośnie

Niedzielny trening punktowany ma być dla żużlowców Kolejarza Opole przetarciem przed ligowym meczem w Krośnie. Prezes Jerzy Drozd żałuje dwóch przegranych wyjazdowych spotkań.

Po dwóch zwycięstwach z rzędu opolanie z dużymi nadziejami udali się do Rybnika, lecz z powodu fatalnej w ich wykonaniu końcówki przegrali wysoko 37:53. Zawiedli Marcin Rempała i Jesper Monberg, będący poprzednich meczach liderami zespołu.

Dziwić mogła zwłaszcza postawa Duńczyka, który wygrał dwa pierwsze biegi, by w trzech kolejnych przyjechać ostatni. Wśród kibiców pojawiły się spekulacje, czy słaba postawa Monberga nie była efektem zaległości, jakie względem niego posiada Kolejarz. - Nagła zapaść zawodnika rzeczywiście wydawała się dziwna, jednak była spowodowana problemami sprzętowymi - przyznaje prezes Jerzy Drozd. - Monberg silnik przygotowany specjalnie na opolski tor zostawił w kraju, co okazało się błędem. Do tej pory nie zgłaszał do nas żadnych zastrzeżeń. Jest z klubu zadowolony, choć my nie do końca jesteśmy zadowoleni z niego. Żużlowcowi tej klasy nie powinny trafiać się trzy "zera" z rzędu.

Po meczu Marcin Rempała zasugerował, że nie mógł wyremontować mocno wyeksploatowanego sprzętu, ponieważ nie posiadał na to funduszy. Wypowiedź zawodnika zirytowała działaczy. - Przede wszystkim Marcin nie powinien mówić na temat zobowiązań kontraktowych, nie wywlekać sprawy w mediach, tylko załatwić ją w wewnętrznym gronie - uważa Jerzy Drozd. - Jeśli wiedział, że nie może odpowiednio przygotować się do spotkania, to powinien o tym poinformować wcześniej. Wówczas mielibyśmy możliwość roszady. Musi zdać sobie sprawę, że słabymi wynikami nie poprawia sytuacji swojej i zespołu. Wysokie porażki odstraszają bowiem kibiców, którzy są naszym największym sponsorem. Otrzymał pieniądze na przygotowania, a długi staramy się regulować i nawet jeśli teraz nie płacimy całych sum, to z kontraktu wywiążemy się. Tylko zawodnicy muszą w tym pomóc dobrą jazdą.

Następny pojedynek opolanie rozegrają 9 czerwca w Krośnie, gdzie chcą zrehabilitować się za przegraną z ROW-em. - Od początku liczyłem się z porażką w Rybniku, ale myślałem, że będzie ona na tyle niewielka, że w rewanżu powalczymy o bonus. 16 punktów może być bardzo trudne do odrobienia - komentuje prezes Drozd. - Rezultat jest rozczarowujący, jednak przed nami wiele meczów. Do końca nie wiadomo, w jakim składzie wystartujemy w Krośnie, lecz do większych zmian nie dojdzie. Mam nadzieję, że powalczymy o zwycięstwo. Mogliśmy mieć po czterech kolejkach komplet punktów, gdyby tylko żużlowcy przypilnowali w Pile i Rybniku sprzętu. W obu spotkaniach prowadziliśmy, mieliśmy szanse na wygrane, ale gubiliśmy się w końcówkach, nie potrafiąc przełożyć się do toru.

Sprawdzianem przed meczem na Podkarpaciu ma być niedzielny trening punktowany w Opolu. - Chciałbym, by wystąpili w nim wszyscy nasi zawodnicy, łącznie z Marcinem Sekulą czy Friedrichem Wallnerem - tłumaczy trener Andrzej Maroszek. - Stawkę uzupełnią ci, którzy mają wolny termin i nie pojadą w lidze. W najbliższych dniach obsada i forma treningu powinny się klarować.

- Mamy długą przerwę w rozgrywkach i ważnym jest, by żużlowcy mieli kontakt z motocyklem - kontynuuje Maroszek. - Będę mógł zobaczyć, w jakiej formie się znajdują i być może uda się wyłonić skład na nadchodzące spotkanie.

Mimo że kadra Kolejarza jest stosunkowo wąska, to włodarze nie planują wzmocnień. Nie zmieniły tego zapytania ze strony szukających klubu zawodników. - Temat nie jest definitywnie zamknięty, jednak póki co chcemy korzystać z tych jeźdźców, których mamy i nie rozbijać zespołu - wyjaśnia Jerzy Drozd. - I tak nie wszyscy są zadowoleni ze swojej pozycji. Co prawda Adam Czechowicz w tym sezonie raczej nie wystąpi, ale pozostaje Michał Łopaczewski. Wychodzimy z założenia, że następne kontrakty mogłyby popsuć, tak jak w ubiegłym sezonie, klimat w drużynie.

Źródło artykułu: