Żużlowiec cieszył się również z tego, że w końcu przełamał fatalną serię na własnym torze. Dotąd wystąpił bowiem w Grodzie Lecha 2 razy, zdobywając w sześciu biegach jeden punkt. - Najważniejsza jest wygrana naszego zespołu. Wiadomo jak potrzebne są nam punkty. To zwycięstwo było potrzebne nam, działaczom i kibicom. Cieszymy się z tego, że udało się tego dokonać. Nie można patrzeć kto do nas przyjeżdża, ani gdzie jedziemy na wyjazd. Wszędzie trzeba szukać punktów. W biegu gdzie upadłem było 5:1 "w plecy", chciałem zaatakować rywali szerzej, niestety było tam bardzo mokro i tak to się skończyło - mówił tuz po zakończeniu meczu "Świder".
Spotkaniem z Unibaksem był debiutem przed własną publicznością dla Stefana Anderssona. Dla Świderskiego zmiana szkoleniowca nie miała jednak kluczowego znaczenia. - Ja staram się robić swoje, nieważne kto jest trenerem. Myślę, że jest dobrze. Są punkty i to jest najważniejsze - powiedział.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fan page na Facebooku. Zapraszamy!
Kluczem do wygranej gnieźnian z Aniołami była równa postawa całego zespołu. Świderski przyznał, że w kolejnych spotkaniach liczy na jeszcze lepsze dorobki punktowe. Jak sam powiedział, potrzebuje jeszcze troszeczkę czasu. - Przed dzisiejszym spotkaniem przejechałem 6 wyścigów na tym torze. Moje doświadczenie było zatem żadne w porównaniu do innych zawodników. Cały czas pracuję, cały czas szukam jak najlepszych ustawień. Dzisiaj było już całkiem nieźle, ale wciąż mnie to nie zadowala i nadal będziemy walczyć.
Nowy trener Lechma Startu nie zmieniał zbyt wiele w przygotowaniu gnieźnieńskiego toru. - Generalnie nawierzchnią rządzi komisarz i sędzia. Za dużego pola manewru nie mamy. Nie można zrobić jakiejś kopy, bo wiadomo, że komisarz i tak zrobi z tego coś innego - powiedział Świderski. - Nie ja ją wprowadziłem instytucję komisarza i nie mnie ją oceniać. Myślę, że tory powinny być przygotowane do walki i pod kibiców, pod emocje - zakończył.