Od początku meczu "Kostek" był wyraźnie najlepszym zawodnikiem. Najczęściej uciekał już ze startu, a gdy ta sztuka mu się nie udała, pokonywał rywali w pierwszym łuku. Wyjątkiem był tylko jego czwarty bieg, gdy po nieudanym wyjściu spod taśmy, niewiele mógł zdziałać. - Miałem ostatnio naprawdę ciężkie chwile, od początku roku nic mi się nie układało. Można powiedzieć, że nie miałem ani jednego udanego meczu. Mam nadzieję, że udowodniłem jedną rzecz. Mianowicie to, iż nie muszę walczyć o miejsce w składzie - powiedział Robert Kościecha w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Doświadczony żużlowiec przyznał, że ostatnio wreszcie sprawy w jego życiu zaczęły się należycie układać. - Wierzę, że do końca roku będzie już tylko pozytywnie. Jechało mi się bardzo dobrze, sporo dały mi treningi, które odbyłem na bydgoskim torze. Trochę ostatnio mieliśmy zmian w klubie, myślę, że to wszystko wyjdzie nam na plus. Było to zresztą widać już podczas starcia z gnieźnianami - zauważył.
Kibice w grodzie nad Brdą dawno nie widzieli aż tak skutecznego Kościechy, który z łatwością objeżdża rywali. Skąd tak nagła zmiana w jeździe tego żużlowca? - W sobie nic nie zmieniałem. Od zeszłego piątku na treningach prezentowałem się znacznie lepiej. Nawet moi mechanicy byli tym zdziwieni. Zaskakiwało ich to, jak prowadzę motocykl. Udało się wyeliminować szkodliwe elementy i potwierdziłem swoją przydatność do składu. Teraz również psychicznie jestem tym zbudowany - zakończył.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!