Prezes Wybrzeża broni Dawida Stachyrę po słabym występie w Ostrowie

Niedzielne popołudnie było bardzo udane dla żużlowców Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk, którzy zwyciężyli z ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovia i wskoczyli na pozycję lidera I ligi.

Gdański zespół do Ostrowa Wielkopolskiego zawitał z bagażem dwóch porażek z rzędu. - Mieliśmy przedmeczowe spotkanie. Każdy zdawał sobie sprawę z tego, że jest to dla nas bardzo ważny mecz dla układu tabeli - mówi Robert Terlecki, sternik Wybrzeża.

Drużyna znad Bałtyku od 3 biegu miała pod kontrolą spotkanie z Ostrovią wygrywając 51:39. - Byliśmy dobrze zmobilizowani i zmotywowani. Cieszę się ze zwycięstwa i z tego, że zawodnicy przełamali się po ostatniej niemocy. Wrócił nasz kapitan Thomas H. Jonasson i zupełnie inaczej zespół pojechał jak może liczyć na swojego lidera. Każdy miał swoje role i dobrze je wypełnił - mówi prezes gdańskiego klubu.

Postawą in minus zaskoczył tylko Dawid Stachyra, któremu w poprzednich występach na ostrowskim owalu szło bardzo dobrze. W niedzielę trzech startach wywalczył zaledwie punkt. - Każdy ma prawo do gorszego dnia. Dawid nie mógł się połapać na ostrowskim torze. On pojechał słabiej, ale inni to nadrobili. Było kilka spotkań w których Dawid robił punkty bardzo potrzebne drużynie do zwycięstw - bierze w obronę swojego zawodnika Terlecki.

Gdańszczanie do domów wracali w dobrych nastrojach. W Łodzi bowiem potknął się ich główny kandydat w walce o awans do Enea Ekstraligi - GKM Grudziądz. - Orzeł walczy o czwórkę. To będzie także groźny rywal dla nas. Ponadto łatwo na pewno nie będzie w Lublinie. Każdy zespół jest trudnym przeciwnikiem, liga jest wyrównana i każdego trzeba traktować bardzo poważnie - zakończył prezes Wybrzeża.

Źródło artykułu: