Robert Miśkowiak dla SportoweFakty.pl: Najbardziej szkoda porażki z GKM-em

Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk jest liderem pierwszoligowej tabeli po ostatniej serii spotkań. - Nasza sytuacja mogła być jeszcze lepsza. Szkoda porażki z GKM-em - mówi Robert Miśkowiak.

W ubiegłym roku Robert Miśkowiak był najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszej ligi. Teraz w klasyfikacji najlepszych zawodników zaplecza Ekstraligi plasuje się na siódmej pozycji. - Wygląda na to, że idzie mi coraz lepiej. Od pewnego czasu udaje się punktować na pewnym równym poziomie. Ciężko pracuję nad moją formą fizyczną. Współpracuje w tym zakresie z doktorem Misiakiem. Otrzymuje od niego wsparcie kondycyjne. To bardzo ważne po tej kontuzji, z którą się zmagałem. Moja noga nie była do końca sprawna, gdy wróciłem na tor i z tego powodu cały czas próbuję ją wzmacniać. Na pewno jest jeszcze słabsza od tej zdrowej. Efekty chyba widać, bo moja forma rzeczywiście rośnie - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

W minioną niedzielę gdańszczanie odnieśli bardzo ważne zwycięstwo w Ostrowie Wielkopolskim. Dodatkowym powodem do radości była dla nich również wygrana Orła Łódź nad GKM-em Grudziądz. - Miniona niedziela była jakimś krokiem do realizacji naszego celu. Szkoda wcześniejszych spotkań, bo mieliśmy pewne problemy kadrowe. Widoczny był zwłaszcza brak Thomasa Jonassona. Przegrywaliśmy, ale teraz jeden z naszych liderów wrócił, jest w pełni sił i jedziemy bardzo dobrze. Jesteśmy znowu na szczycie, ale nie ma sensu popadać w nadmierny optymizm. Zostało tyle spotkań, że jeszcze wszystko może się bardzo szybko odwrócić. Musimy być w pełni skoncentrowani w każdym spotkaniu. Wielka szkoda zwłaszcza porażki z Grudziądzem, ale tak jak powiedziałem, wydarzenia losowe stanęły nam na przeszkodzie. Nie było Thomasa i możliwości skorzystania za niego z zastępstwa zawodnika. Gdyby nie te problemy, mogło to wyglądać inaczej. Z drugiej strony nie ma też sensu tego zakładać i nad tym debatować. To już było i tyle. Szkoda porażki u siebie, ale pewnie awansujemy do fazy play off. Tak naprawdę wszystko rozegra się właśnie wtedy - przekonuje Miśkowiak.

Po powrocie Thomas H. Jonassona wartość gdańskiego zespołu zdecydowanie wzrosła. Czy teraz Robert Miśkowiak i jego koledzy będą nie do zatrzymania? - Ciężko powiedzieć, czy ktoś nas zatrzyma czy też nie. Na pewno jesteśmy teraz bardzo silną drużyną. W zespole jest również świetna komunikacja. W sporcie może się wydarzyć jednak wszystko, bo każdy chce wygrywać. Walka będzie zacięta i nie jest wcale powiedziane, że będzie się toczyć tylko między nami i Grudziądzem. Każdy, kto znajdzie się w czwórce, będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Nie ma sensu się oglądać za siebie, trzeba się najpierw tam znaleźć, a później dać z siebie wszystko - zakończył Miśkowiak.

Robert Miśkowiak uważa, że sytuacja jego zespołu w pierwszoligowej tabeli mogła być jeszcze lepsza
Robert Miśkowiak uważa, że sytuacja jego zespołu w pierwszoligowej tabeli mogła być jeszcze lepsza
Źródło artykułu: