Mirosław Jabłoński upadł na tor w 8. biegu tego emocjonującego spotkania. Kolizja była na tyle poważna, że zawodnik gości doznał kontuzji ręki (dokładnie ucierpiało jego przedramię, które jeszcze tego samego dnia, ale już po zawodach zostało zszyte). Pomimo ogromnego bólu, "Jabłuszko" zdecydował się na dalszą jazdę. W swoich dwóch ostatnich biegach przywiózł w sumie pięć bardzo cennych dla Startu punktów.
Skutki wypadku okazały się jednak przykre nie tylko dla niego, ale również dla jego sprzętu, m.in. dla sprzęgła. Z tego też powodu Towarzystwo Żużlowe Start, wspólnie z Prezydentem Gniezna - Jackiem Kowalskim - i zakładem budowlanym OW-Rem Roberta Wawrzyniaka, doceniwszy heroiczną postawę Mirka, ufundowało mu nowe.
- Nie spodziewałem się czegoś takiego - komentuje Mirosław Jabłoński. - Chciałbym bardzo serdecznie podziękować tym wszystkim osobom, które chciały mnie nagrodzić i wspomóc sprzętowo, gdyż podczas tego upadku zniszczyłem, można powiedzieć, doszczętnie cały motocykl, łącznie ze sprzęgłem. Zakup takowego to niemały wydatek. Dziękuję klubowi, panu prezydentowi i firmie OW-Rem. Jest to bardzo miły gest. Cieszę się, że zostałem doceniony. Co do mojej postawy, to już taki jestem. Nie był to dla mnie jakiś specjalny wyczyn. Po prostu zawsze walczę do końca i staram się pomóc drużynie, jak tylko potrafię. Nieraz wychodzi, nieraz, niestety, nie. Taki jest sport.
Dodatkowo trzeci w tej chwili pod względem średniej biegopunktowej żużlowiec ekipy z Grodu Lecha otrzymał okolicznościowy tort.