Jarosław Galewski: Wydawało się, że pod względem kadrowym wychodzicie na prostą, a dostaliście kolejny cios...
Sławomir Kryjom: Wiemy, że Chris miał wypadek w ostatnim wyścigu na drugim okrążeniu. Wspólnie z Darcy'm Wadem chcieli przywieźć pięć punktów dla swojej drużyny, ale niestety tak się nieszczęśliwie stało, że Chris nadział się na tylne koło Darcy'ego Warda. Było tam bardzo ciasno, bo naszych zawodników atakował Grzegorz Zengota. To był ważny bieg i niestety Chris z całym impetem uderzył w bandę.
Ile może potrwać jego przerwa?
- Myślę, że w tej chwili tego nie wiadomo. Te urazy nie są niestety łatwe w leczeniu. Na pewno ta przerwa będzie długa.
To dla pana duży problem, bo nie możecie skorzystać z zastępstwa zawodnika.
- To prawda, tak się złożyło, że po zmianach regulaminowych dwójka najlepszych zawodników może być być objęta przepisem o zastępstwie zawodnika. W tej chwili są to Darcy Ward i Adrian Miedziński. Niestety, za Chrisa do 18. kolejki nie będziemy mogli pójść w tym kierunku. Nasza sytuacja staje się mało komfortowa.
Ale spodziewa się pan, że Holdera zobaczymy jeszcze w składzie Unibaksu w tym sezonie?
- Powiem szczerze, że nie chcę w tej chwili dywagować na ten temat. On doznał trzech złamań i w szczególności ten uraz miednicy jest bardzo długotrwały w leczeniu. Wiem, że to silny zawodnik, który zrobi wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do ścigania, ale tak jak w przypadku kontuzji każdego zawodnika, nie będziemy robić nic na siłę. To żużlowcy ryzykują na torze zdrowiem i życiem i oni muszą czuć się na siłach, żeby wrócić do jazdy. Na tę chwilę jest trudno określić, kiedy Chris wróci do ścigania.
Wiem, że to wszystko wydarzyło się bardzo niedawno, ale na pewno jako menadżer musiał pan analizować dokładnie sytuację zespołu i jego siłę przy różnych rozwiązanych kadrowych. Bez Holdera ten zespół nadal ma realną szansę na złoty medal?
- Oczywiście, że tak. Na pewno będziemy walczyć w każdym pojedynku o jak najlepszy wynik. Z całą pewnością będzie nam dużo trudniej, bo Ekstraliga jest bardzo mocna. Mamy też trudny układ spotkań. Przed nami mecze wyjazdowe, a w Toruniu spotkamy się ze Stelmetem Falubazem i Unią Leszno. Pozostałe mecze to wyjazdy. Ciężkie zadanie przed nami. Plus polega jedynie na tym, że w pierwszej części sezonu na swoim torze wygrywaliśmy dość wyraźnie. Będziemy szukać punktów bonusowych i starać się jechać jak najlepiej. Nic nie zmienia jednak faktu, że kontuzja Holdera to duży cios. To był lider, aktualny mistrz świata, który ostatnio jeździł fantastycznie. Będzie nam go brakować.
Jakie rozwiązanie na mecz w Częstochowie i co w kolejnych spotkaniach?
- W Częstochowie pojedziemy z dwoma braćmi Pulczyńskimi w składzie. Edward Kennett wystąpi w pozostałych spotkaniach rundy zasadniczej. W niedzielę nie, ale na mecz z Falubazem Kennett będzie już do naszej dyspozycji.
Dlaczego tak?
- Powiem szczerze, że mamy trochę mało czasu, by przygotować Kennetta do startów w lidze polskiej. Proszę mi wierzyć, że to nie jest tak, że ktoś przyleci i zacznie nagle punktować na wysokim poziomie. Właśnie z tego powodu w Częstochowie wystąpią bracia Pulczyńscy.
Domyślam się, że trudno szukać panu pozytywów, mimo że podobne sytuacje już przechodziliście. Za Darcy'ego Warda mogliście wprawdzie stosować ZZ, ale teraz w zespole z lepszej strony prezentuje się choćby Paweł Przedpełski. Widzi pan cień szansy na zastąpienie Holdera w obliczu lepszej jazdy pozostałej części drużyny?
- Mogę zapewnić, że nie pękniemy i przed żadnym rywalem nie padniemy na kolana. Za darmo nie oddamy punktów. Będziemy walczyć, bo w naszym zespole cały czas są atuty. Tomasz Gollob, Darcy Ward, Adrian Miedziński, Paweł Przedpełski czy Kamil Brzozowski na pewno są w stanie pokazać bardzo dobry żużel. Nie będziemy dostarczycielem punktów. Dla nas w każdym meczu nadal celem jest walka o zwycięstwo.
Sytuacja jest bardzo dynamiczna, przed kilkoma dniami w obliczu braku Emila Sajfutdinowa byliście faworytem meczu w Częstochowie.
-
Sytuacja jest rzeczywiście bardzo dynamiczna i bardzo trudna. Jeden wieczór potrafi wiele zmienić. W tej chwili, gdyby to bilansować, to gospodarze mogą jednak zastosować zastępstwo zawodnika. Szkoda, że te kontuzje się wydarzyły, bo mecz zapowiadał się pasjonująco. Zabraknie w nim i Emila i Chrisa. Niestety, taki jest żużel. Trzeba się z tym pogodzić, przyjąć rzeczywistość, jaką mamy i w niej funkcjonować.
Teraz na pewno ważne jest jak do kontuzji jednego z liderów podejdzie zespół.
- Teraz każdy będzie musiał dać z siebie po 120 proc. Ten sezon układa się dla nas tak paskudnie, że zawodnicy są przyzwyczajeni do takiej sytuacji. Odjechaliśmy tak naprawdę cztery spotkania w pełnym składzie. Od początku cały czas mamy pod górkę, ale nie jesteśmy z tym sami. Inne zespoły też mają problemy z urazami. Nie ma sensu narzekać. Trzeba się wziąć ostro do pracy i wyzwolić w zawodnikach dodatkową mobilizację, tak aby ten wynik na koniec sezony był zadowalający.
Mimo problemów, które miały miejsce w trakcie sezonu, jesteście liderem. To pokazuje, że można i że nie wszystko stracone.
- Można, aczkolwiek miejmy świadomość, że kiedy zabrakło Darcy'ego Warda, mogliśmy stosować ZZ. Teraz tego manewru nie można wykorzystać. Nie będzie nam łatwo, ale będziemy robić wszystko, żeby te mecze rozstrzygać na naszą korzyść. Zobaczymy, jaki będzie tego efekt.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!