Takie słowa zawodnika Startu nie mogą być szokujące, zważywszy na fakt iż prezes klubu, Arkadiusz Rusiecki, już od pewnego czasu sygnalizował problemy finansowe z jakimi borykają się działacze spółki. Dziwić może jedynie fakt, iż padają one ze strony świetnie radzącego sobie w tegorocznych rozgrywkach Słoweńca - Fakt, że jako klub znaleźliśmy się w trudnej sytuacji finansowej nie jest żadną tajemnicą; kilkakrotnie poruszałem ten temat w rozmowach z mediami na przestrzeni ostatniego miesiąca. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo opóźnień realizujemy zobowiązania wobec zawodników na tyle, ile jest to tylko możliwe. Brak płynności finansowej to codzienność wielu klubów żużlowych od lat, chociaż jak widać tylko w Gnieźnie nie boimy się o tym mówić otwarcie. Za niestosowny uznaliśmy jednak fakt, że jako pierwszy w tej sprawie wypowiedział się właśnie Matej. To zdecydowany lider naszej drużyny, który jako jedyny w tym sezonie, sportowo nie zawiódł nas w praktycznie żadnym meczu. Bardzo wiele mu zawdzięczamy i na każdym kroku staramy się to doceniać. Skoro jednak wspomniał on o braku pomocy z naszej strony, to muszę w imieniu spółki się do tego ustosunkować. Jest to wprawdzie trudne, ponieważ wiąże mnie kontrakt, którego zapisy nie pozwalają mi mówić cyframi, ale chcę zaznaczyć, że umowę z Matejem zrealizowaliśmy jak dotąd w nieco ponad pięćdziesięciu procentach, a nie licząc zobowiązań, które nie nabrały jeszcze statusu wymagalności nawet w sześćdziesięciu. Nie stanowi to rzecz jasna usprawiedliwienia sytuacji, ale pokazuje, że na pomoc klubu z pewnością Matej może liczyć - komentuje Rusiecki.
Biorąc pod uwagę aktualną sytuację spółki - zarówno pod kątem finansowym, jak i pod kątem sytuacji drużyny w tabeli ligowej - Rada Nadzorcza oraz Zarząd Start Gniezno SA przeprowadzą w bieżącym tygodniu szereg rozmów, które mają nakreślić plan dalszego funkcjonowania klubu z ul. Wrzesińskiej. Jego założenia mają być znane jeszcze przed meczem z PGE Marmą Rzeszów (21 lipca).