Mizgalski dla SportoweFakty.pl: Cieszymy się, że jechaliśmy na normalnym i bezpiecznym torze

Dospel Włókniarz Częstochowa zrewanżował się za porażkę na własnym stadionie Fogo Unii i odniósł w Lesznie zwycięstwo 51:39. Lwy zdobyły również punkt bonusowy.

- Ten mecz był dla nas bardzo ważny, ponieważ to właśnie z Unią Leszno rywalizujemy o miejsce w pierwszej czwórce. To taki nasz bezpośredni rywal. Gdybyśmy spotkali się w fazie play off, to ta przewaga psychologiczna może mieć również znaczenie. Nie wybiegamy jednak tak daleko, bo jeszcze kilka spotkań do rozegrania. Do Leszna pojechaliśmy w pełni zmobilizowani, mając w pamięci pierwszy mecz, w którym startowaliśmy bardzo osłabieni. Ta dziesięciopunktowa porażka w Częstochowie nie do końca odzwierciedlała siłę obu zespołów. Wiedzieliśmy, że trzeba powalczyć również o bonus. Każdy z nas miał na uwadze problemy kadrowe gospodarzy. Brak Lindgrena i Musielaka może nie do końca odpowiada naszym brakom z pierwszego spotkania, bo z całym szacunkiem dla tej dwójki, ale Jepsen Jensen i Sajfutdinow to jednak żużlowcy z wyższej półki. O osłabieniach jednak wiedzieliśmy i wietrzyliśmy swoją szansę. Cieszy wynik i punkt bonusowy, który jedzie do Częstochowy. Ta wygrana przybliża nas bardzo mocno do fazy play off - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes częstochowskiego klubu Paweł Mizgalski.

Bohaterem ekipy gości był Emil Sajfutdinow, który wrócił na tor po przerwie spowodowanej kontuzją. Rosjanin był bezbłędny i pokazał, że znajduje się w doskonałej formie. - Przerwa przydała się wszystkim zawodnikom. Może nie należy mówić w tym przypadku o Jepsenie Jensenie, ale reszcie zrobiła ona dobrze. Emil miał czas, żeby dojść do siebie i podleczyć swoją kontuzjowaną stopę, a także spędzić czas z rodziną. To samo zrobił Grisza, który również mógł przebywać więcej z najbliższymi. Rune Holta to świeżo upieczony tata. Miał czas, żeby odsapnąć, bo wspominał w rozmowie telefonicznej, że na szczęście córka daje mu spać - śpi spokojnie i nie płacze po nocach. Nie pozostało nic innego jak tylko zabrać się do ciężkiej pracy, co dziś wszyscy zrobili na torze w Lesznie. Szczególnie biegi z udziałem Rune Holty były ozdobą tego spotkania. Widać jednak, że cała drużyna była wypoczęta i odpowiednio zmobilizowana - wyjaśnił Mizgalski.

Goście chwalili również przygotowanie leszczyńskiego toru. Paweł Mizgalski podkreślał, że był on przede wszystkim bezpieczny. - Cieszy nas, że jechaliśmy na normalnym torze. Może nie był on normalny dla Leszna, ale generalnie był normalny do jazdy i ścigania. Ta nawierzchnia dla obserwatora sprawiała takie wrażenie, że jest do walki w odróżnieniu od tego, co było choćby podczas meczu z Zieloną Górą. Walki nie było może dziś zbyt wiele, ale tor był bezpieczny, a to niezwykle ważne w kontekście sezonu, który jeszcze potrwa. Jesteśmy bardzo zadowoleni nie tylko ze zdobycia trzech punktów, ale również z tego, że wyjeżdżamy z Leszna cali i zdrowi - zakończył prezes Lwów.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Komentarze (66)
avatar
JOGKAL
23.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po wczorajszej szopce to już dla mnie bez znaczenia. Zgadzam się niech robią betony wszędzie. 
avatar
Forever young
22.07.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
DLACZEGO MIZGALSKI SIĘ ZBŁAŹNIŁ??? Wszyscy wiemy jaki zawsze dziurawy tor był w Lesznie! A wczoraj nie! Więc człowiek mówił prawdę, tor był bezpieczniejszy niż zawsze!!! 
avatar
Bezwzględny
22.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No to Mizgalski tą wypowiedzią całkowicie się zbłaźnił. 
aram034
22.07.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
tor był równy dla wszystkich. przegrali bo byli słabsi a szczekają jak zawsze ;) 
avatar
stary kibic
22.07.2013
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Jaka jest różnica między torem przyczepnym, a dziurawym z niespodziankami? Dla Jankowskiego i większości kibiców z Leszna - żadna. Dlatego komisarz betonuje.