Do 1964 roku Indywidualnym Mistrzem Europy honorowany był zwycięzca Finału Europejskiego, będącego jednocześnie kwalifikacjami do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata. W 2001 roku UEM zorganizowała pierwszy oddzielny finał Indywidualnych Mistrzostw Europy. Od 2013 roku nie był on jednak prestiżowy i konsekwentnie bojkotowali go najlepsi żużlowcy świata. - Na pewno przyjemnie było startować w IME i zdobywać medale, ale był to zupełnie inny poziom. Gdy ktoś zaczynał więcej znaczyć na arenie międzynarodowej, odchodziła mu chęć startowania w tych zawodach. Najlepsi jeździli w cyklu Grand Prix, a Indywidualne Mistrzostwa Europy miały mało atrakcyjną formułę. Liczę, że obecna się przyjmie i będzie konkurencją dla Grand Prix, bo ono jej potrzebuje. Nie można myśleć o kwestiach finansowych i o dochodach, a o prestiżu - zauważył Krzysztof Cegielski. - Ważne jest też to, aby kibicom się to nie przejadło przez zbyt dużą liczbę turniejów o stawkę. Obecnie kibice mają bardzo dużo możliwości oglądania najlepszych na świecie, szczególnie w Polsce. Mam nadzieję, że będzie to konkurencja, ale na zasadzie porozumienia obu stron, by nie cierpiał żaden organizator, a zwłaszcza kibice - dodał ekspert portalu SportoweFakty.pl.
Obecnie o tytuł europejskiego czempiona będą walczyć niemal wszyscy najlepsi żużlowcy Starego Kontynentu. - Ci zawodnicy muszą startować, jak mają to być prawdziwe mistrzostwa, mające rozstrzygać kto jest najlepszym zawodnikiem z krajów europejskich. Pojawił się reprezentant Wielkiej Brytanii, Tai Woffinden i szkoda, że inni Brytyjczycy nie dostali tej szansy, ale zezwolenie na start tego żużlowca jest krokiem w dobrą stronę, bo on podobnie jak Gollob, Janowski, Pedersen, czy Sajfutdinow włączą się do walki o tytuł. Kibice powinni oglądać ciekawe zawody, bo ranga jest wysoka i każdy powinien się jak najlepiej przykładać tym bardziej, że są tylko cztery turnieje i każda pomyłka może powodować to, że nie zdobędą medalu - stwierdził Krzysztof Cegielski.
Sobotnie zawody, podobnie jak kolejne rundy SEC będą transmitowane na kanale Eurosport. - Żużel musi znaleźć swoje miejsce w ramówce i jest to pozytywne dla wszystkich - i dla zawodników i dla organizatorów i dla sponsorów. Nie ma co liczyć, że żużel stanie się popularny w Papui Nowej Gwinei i że nagle zacznie tam funkcjonować, ale w niektórych krajach może w minimalny sposób przyczynić się do jego promocji, a w innych widzowie poznają co to za dyscyplina i na czym polega. To pozytywne, bo dla wielu kibiców sportu w cywilizowanych krajach żużel to sport mocno egzotyczny - przypomniał "Cegła".
Pierwsza runda zostanie rozegrana na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego. Czy jest na nim możliwa ekscytująca walka na torze? - Zawsze są obawy w takich sytuacjach, ale trwa mocna edukacja toromistrzów i myślę, że uda się stworzyć bezpieczny tor do walki, czyli ani zbyt twardy, ani zbyt przyczepny, a taki który ma kilka ścieżek zarówno po zewnętrznej, jak i po wewnętrznej części toru, by zawodnicy mocno się gimnastykowali aby wygrać. W Gdańsku jest tor, na którym można atakować i robić różne manewry. Sam miałem możliwość startowania na nim wielokrotnie i wiem, że to kwestia chęci. Geometria jest korzystna, jednak jest tendencja u wielu zawodników do lenistwa jeśli chodzi o walkę na torze. Często można nie oglądać walki w wielu wyścigach, a potem wyjeżdżają Sajfutdinow i Holder, którzy pokazują że można wyprzedzać. Myślę, że jest to właśnie kwestia chęci. Jak ktoś ma satysfakcję z drugiego miejsca, to nie będzie walczył o pierwsze. Wpływ ma też na to pewność siebie, bo przy obecnych tłumikach każdy musi się uczyć walki od początku - twierdzi Cegielski.
Dziką kartę na te zawody otrzymał Krystian Pieszczek. Czy to dobra decyzja? - Mam nadzieję, że to doświadczenie mu pomoże. Oczywiście niektórzy mogą powiedzieć, że jeden turniej niewiele mu da, ale przebywanie z takimi tuzami w parkingu daje możliwość podejrzenia sposobu przygotowania się do biegu. Daje to bardzo wiele i może to zaprocentować w przyszłości. Mam nadzieję, że gdańscy kibice będą go chcieli zobaczyć i przyjdą oglądać jego walkę z silniejszymi rywalami na torze ich mieście. Nie jest bez szans, bo ostatnio prezentuje się bardzo dobrze i może skutecznie rywalizować z wieloma gwiazdami europejskiego żużla - przewiduje ekspert portalu SportoweFakty.pl.
Czołówka 1. Finału SEC według Krzysztofa Cegielskiego:
1. Emil Sajfutdinow
2. Tomasz Gollob
3. Maciej Janowski
4. Tai Woffinden
7. Krystian Pieszczek
8. Sebastian Ułamek
1. Finał SEC oczami Krzysztofa Cegielskiego
W sobotę o godzinie 18:30 rozpocznie się finał Speedway European Championships. Krzysztof Cegielski jest bardzo zadowolony z nowej formuły europejskiego czempionatu.