Wróciły wysokie temperatury. Tłumiki znów dają o sobie znać

Unibax Toruń został rozbity w pojedynku ze Stalą w Gorzowie. "Anioły" przegrały 37:53, ale punkt bonusowy obroniły. Z tego zadowolony jest Jan Ząbik, który narzeka jednak na pracę motocykli i tłumiki.

- W naszej obecnej sytuacji kadrowej jechaliśmy tutaj z nadzieją, że obronimy bonus. Było bardzo trudno i prawie nie wierzyliśmy, że można to zrobić - mówił szkoleniowiec. - Chłopacy się jednak spięli i stanęli na wysokości zadania, jadąc znakomicie ostatnie dwa biegi - dodał.

Jan Ząbik podkreślał, że Unibax Toruń miał podobny problem, jak przed tygodniem Unia Tarnów. "Aniołom" udało się jednak szybciej z nim uporać, niż zrobiły to "Jaskółki" i dzięki temu przyjezdni obronili punkt bonusowy. - Trudno się dopasować do tego toru, bo jest specyficzny. Chcąc być jednak najlepszym wszędzie w kraju i na świecie trzeba umieć znaleźć te ustawienia. Najważniejsze, że obroniliśmy bonus i jedziemy dalej - przyznał były żużlowiec.

Trener torunian skomentował także sytuację, w której starli się Bartosz Zmarzlik i Adrian Miedziński. Młody zawodnik bez pardonu potraktował starszego kolegę wywożąc go na prostej startowej tak mocno, że "Miedziak" aż odbił się od bandy i stracił pozycję na rzecz juniora. - Na pewno nie było to potrzebne i staram się wymagać od moich zawodników, by prawą stronę zostawiać, ze względu na szybkość motocykla. Oni się zrównali razem i Bartek, wchodząc w wiraż uderzył kołem w Adriana, ale na pewno nie chciał tego. Taki przypadek, ale mogło to się skończyć źle - stwierdził Ząbik.

Mecz w Gorzowie odbył się przy bardzo wysokiej temperaturze. Trener Stali Gorzów, Piotr Paluch, opowiadał o trudnych warunkach i ciężkiej pracy nad motocyklami. Opiekun toruńskiej drużyny poszedł jeszcze dalej, opisując pracę silników podczas tych zawodów. - Bardzo źle się spisują. To było widać zarówno u nas czy u gorzowian. Z Tarnowem wygrali, ale walki już nie było. Słychać, jak te silniki chodzą przy takiej temperaturze. Nie ma wylotu spalin i bardzo ciężko pracują. Niby cały czas na obrotach, ale jak się ujmie gazu i z powrotem chce się wbić na obroty, to kawał drogi trzeba się rozpędzać - tłumaczył 67-latek.

To jednak nie wszystko. Szkoleniowiec zwracał też uwagę, że taka praca motocykli jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia zawodników, a przykładów daleko szukać nie trzeba. W samym zespole Unibaxu kontuzje przechodzili już niemal wszyscy żużlowcy. Przyczyny upadków trener upatruje właśnie w trefnych częściach. - To przez tłumiki było najwięcej upadków, bo te gazy muszą gdzieś ujść. Wystarczy, że oni jadą w czwórkę i w pewnym momencie trzeba zamknąć gaz, w tłumiku się gotuje, po czym następuje wybuch, więc jak zamyka się gaz to motocykl dostaje "cugu" i jest odrzut - wyjaśniał.

Dlaczego więc środowisko żużlowe milczy? Polska przez rok broniła się przed FIM-owskim zarządzeniem, jednak nowe tłumiki w ENEA Ekstralidze są już trzeci sezon. Być może jednak coś w końcu się ruszy po rozgrywkach w 2013 roku. W tej chwili w żużlu jest więcej przypadkowości, a przede wszystkim mało walki na torze. Decydują start i pierwszy łuk oraz błędy zawodników na trasie, które często kończą się groźnymi upadkami. - My Polacy próbowaliśmy oponować, ale reszta na świecie się zgodziła. Teraz jednak mówią tak samo, jak my i po sezonie coś musi się stać, bo nie można tak ludzi kaleczyć, bo w końcu paru na wózkach będzie jeździć, a nie o to chodzi - zakończył Jan Ząbik.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: