Martin Vaculik: Upadłem, bo jeden z zawodników wyłamał mi szprychy w przednim kole

Martin Vaculik nie ma ostatnio szczęścia do sędziów. Arbitrzy wykluczali Słowaka w sobotę podczas turnieju SEC w Gdańsku oraz w niedzielnej ligowej potyczce gdzie rywalem Unii był klub z Wrocławia.

Zespół tarnowskich Jaskółek rozgromił Betard Spartę 57:33, a zawodnik gospodarzy zgromadził na swoim koncie sześć oczek. Martin był jednak na torze szybki dlatego indywidualne osiągnięcie byłoby z pewnością pokaźniejsze gdyby nie wykluczenie z trzeciego wyścigu. Zaraz 23-latek zetknął się z Peterem Ljungiem. Reprezentant gospodarzy przejechał jeszcze kilka metrów, ale za chwilę upadł pod bandą. - Ogólnie jeździło mi się bardzo dobrze chociaż kompletnie nie rozumiem decyzji sędziego z pierwszego mojego biegu. Jak jechaliśmy do pierwszego łuku jeden z zawodników wyłamał mi szprychy w przednim kole. Właśnie z tego powodu upadłem. Ja nie wiem, cztery okrążenia mam jechać na tylnym? Taki dobry jeszcze nie jestem - mówił wyraźnie poruszony całym wydarzeniem.

Po zawodach jednak wspólnie z Markiem Wojaczkiem wyjaśnili sobie wszystkie niejasności. - On mi powiedział dlaczego mnie wykluczył, a ja mu nakreśliłem jak ja to widziałem. Tyle - zdradził.

Dzień wcześniej w Gdańsku podczas inauguracyjnej rundy SEC Vaculik również nie został dopuszczony do powtórki jako uprzedni sprawca przerwania wyścigu. W tym wypadku nadział się przednim kołem na tylne zwalniającego wyraźnie Fredrika Lindgrena. Obaj byli w trakcie walki o trzecie miejsce. W międzyczasie na czele stawki toczył się ostry bój Alesa Drymla i Grigorija Łaguty. Czech bezpardonowo wkomponował w bandę Rosjanina tak, że ten ledwo utrzymał się na motocyklu. - Fredka wytłumaczył mi, że widział przed sobą niebezpieczną sytuację. Ja tego dojrzeć nie mogłem, bo byłem bezpośrednio za nim. Na moje, to było takie torowe zdarzenie, z którego nikogo bym nie wykluczył. Wiem natomiast, że po obu upadkach boli mnie już chyba wszystko - powiedział.

- Coś się za mną ciągną te niekorzystne decyzje od soboty. Ale ja sędziego serdecznie pozdrawiam, nie mam z nim żadnego problemu. Podjął taką decyzję, co poradzić. Przecież nie da się tego cofnąć i wypada się tylko z tym pogodzić -wyjaśnił.

W minionej kolejce Lechma Start Gniezno przegrała minimalnie na własnym obiekcie z Fogo Unią Leszno. Teraz na owal Byków przyjeżdżają Jaskółki, które wiedząc o tym niekorzystnym dla nich rezultacie, chcąc obronić tytuł drużynowego mistrza Polski muszą tą batalię rozstrzygnąć na swoją korzyść. Po tegorocznych wyczynach wyjazdowych podopiecznych Marka Cieślaka ciężko jednak wierzyć w taki optymistyczny scenariusz. - Nie obchodzi mnie tak naprawdę wynik z Gniezna. My w Lesznie wygramy. Tylko ta opcja wchodzi w grę - zakomunikował ze sportową złością w głosie i oczach.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: