Niedzielny mecz o wszystko dla ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovii rozpoczął się fatalnie dla Michała Szczepaniaka. Jeden z liderów ostrowskiej drużyny w czwartym wyścigu walczył z Andriejem Karpowem na prostej przeciwległej do startu. Na wejściu w drugi wiraż doszło do kontaktu ostrowianina z Ukraińcem. Obaj żużlowcy pojechali prosto w bandę. Wypadek wyglądał koszmarnie. – Nie chcę wypowiadać się na temat tego wypadku, bo go po prostu nie pamiętam. Muszę obejrzeć to na zapisie telewizyjnym. Słyszałem tylko, że wszystko wyglądało tragicznie - wyjaśniał po meczu Michał Szczepaniak. Sędzia Wojciech Grodzki jako sprawcę karambolu wskazał Karpova, który po meczu także udał się do szpitala na prześwietlenie obolałej kostki.
Starszy z braci Szczepaniaków pomimo bólu zacisnął zęby i walczył jak lew w kolejnych wyścigach. W sumie uzbierał 10 punktów i 2 bonusy. Niestety, jego zespół nie zdobył punktu bonusowego i został zdegradowany do drugiej ligi. - Wielka szkoda, że tak się stało. Uważam, że cały sezon przegraliśmy na własnym torze. Dopiero teraz ten tor był naszym sprzymierzeńcem. We wcześniejszych meczach różnie z tym bywało - uważa reprezentant ostrowskiego klubu.
Michał Szczepaniak po meczu bardzo źle się czuł. - Boli mnie praktycznie wszystko. Najgorzej jest z ręką. Coś w niej chrupnęło i trzeba jechać na badania zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Całe szczęście, że skończyło się tylko na tym, bo mogło być znacznie gorzej. Na dodatek skasowałem najlepszy motocykl i dalszą część zawodów jechałem na drugim silniku. Czuję się fatalnie, ale wiedziałem, o co jedziemy, dlatego zdecydowałem się dalej walczyć. Szkoda tylko, że nie udało się wygrać różnicą 15 punktów i utrzymać w pierwszej lidze - zakończył nasz rozmówca.
Michał Szczepaniak: Nie pamiętam wypadku z Karpovem. Słyszałem, że wyglądał tragicznie
To cud, że praktycznie bez szwanku z makabrycznego karambolu wyszedł Michał Szczepaniak. Ostrowianin pomimo bólu walczył heroicznie o obronę I ligi. Niestety, bezskutecznie.
Źródło artykułu: