Łukasz Kret od kilku lat związany był z rzeszowskim żużlem. Teraz został oddalony od drużyny. - Zostałem odsunięty od jakichkolwiek zawodów z udziałem PGE Marmy Rzeszów. Dlaczego taką decyzję podjęto, nie wiem. Myślę, że trzeba byłoby się o to spytać pani prezes Półtorak. To jest jej decyzja i muszę to uszanować. Wiem już, że za rok jeździć tu nie będę - tłumaczy Kret.
21-latka czekają teraz występy w ekipie KSM Krosno, gdzie startuje jako "gość". - Pozostały mi jedynie mecze z udziałem zespołu z Krosna. Przed nami jeszcze sześć spotkań, więc trochę tej jazdy będzie. Do tego planuję pojedyncze starty na Ukrainie i na Węgrzech. Fajnie, że awansowaliśmy do rundy finałowej. Stać nas na dobry wynik. Chcę pomóc tej drużynie - twierdzi wychowanek PGE Marmy Rzeszów.
W minioną niedzielę ŻKS ROW Rybnik mierzył się z Wilkami na własnym torze. Goście dość niespodziewanie "spasowali" po ósmym wyścigu i więcej na torze już się nie pojawili. Spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem gospodarzy 66:17. A jak całą sytuację dostrzega sam zawodnik ? - Tor w Rybniku nie nadawał się do jazdy. Ramy pękały, silniki się zacierały. Nikt takiego toru nie chciał zrobić, to nie jest wina zawodników gospodarzy. Oczywiste jest, że nawierzchnia nie jest idealna, jeśli tor ułożony został kilka dni wcześniej. Zakończyliśmy zawody po ósmym wyścigu i tyle w temacie - zakończył Kret.