Drużyny powinny się modlić, by tarnowian zabrakło w play-offach - rozmowa z Krzysztofem Cegielskim

Krzysztof Cegielski wypowiedział się na temat ostatnich kolejek sezonu zasadniczego Ekstraligi. Ekspert naszego portalu podkreśla, że zarówno na dole, jak i szczycie tabeli jest wiele niewiadomych.

Michał Wachowski
Michał Wachowski

Michał Wachowski: Czy pana zdaniem Stelmet Falubazowi zależy na wygraniu sezonu zasadniczego? W takim przypadku zielonogórzanie wpadliby prawdopodobnie na Unię Tarnów.

Krzysztof Cegielski: Wiem, że dużo mówi się o tym, że ktoś gdzieś może kalkulować. Zawsze powstają tego typu dywagacje, a nawet oskarżenia zawodników czy samych drużyn. Jest to w żużlu od dawna. Mi ciężko jednak sobie wyobrazić, by zawodnicy Falubazu jechali do Rzeszowa i nie chcieli zwyciężyć. Nie widzę na starcie Jarosława Hampela, Piotra Protasiewicza i innych zawodników, wyjeżdżających na tor ze świadomością, że odpuszczają. Ja bym tego nie potrafił i nie wyobrażam sobie, by ktoś to robił. To jest ich zawód i również prestiż. Poza tym nikt nie lubi przegrywać, a porażka wiąże się z zarobieniem mniejszych pieniędzy. Owszem, może lepiej byłoby trafić na tę, czy inną drużynę, ale o tym mówi się chyba tylko na trybunach, w kuluarach czy w biurach panów prezesów. To zawodnicy wyjeżdżają jednak na tor, a je nie spotkałem się z taką sytuacją, by ktoś komuś kazał odpuszczać wyścig, czy celowo przegrać spotkanie. Ja w każdym razie nigdy z takim czymś się nie spotkałem. By stracić pierwszą pozycję, zielonogórzanie musieliby przegrać w zasadzie dwa mecze. Najpierw w Rzeszowie, a potem na własnym torze z Włókniarzem. Są to możliwe scenariusze, ale Falubaz jest na najlepszej drodze, by zająć pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej i myślę, że tak właśnie będzie.

Po porażce z Unią Tarnów w trudnym położeniu jest Unia Leszno. Czy teraz, gdy urazu obojczyka doznał kapitan - Przemysław Pawlicki, ten zespół ma jakiekolwiek szanse na nawiązanie walki w wyjazdowym meczu z Unibaksem Toruń?

- Myślę, że nawet jeśli jest możliwość stosowania za Przemka Pawlickiego zastępstwa zawodnika, to jest to duża strata dla Unii Leszno. Może nie był w ostatnim czasie w swojej najlepszej formie, ale był mocnym punktem swojego zespołu. Kibice leszczyńscy z nadzieją podchodzili do każdego kolejnego spotkania Przemka. Zdobywał często bardzo wiele punktów i w meczach wygranych zazwyczaj nie zawodził. Na pewno przydałby się w spotkaniu z Unibaksem i myślę, że w związku z jego brakiem, leszczynianom będzie jeszcze trudniej o zwycięstwo w Toruniu. W przypadku braku Przemka, nikt tak naprawdę nie może z tego zespołu zawieść. Każdy, kto będzie go zastępować, będzie musiał zdobywać wiele punktów. Jedno bardzo mocne ogniwo wypada i myślę, że w związku z tym torunianom będzie jeszcze łatwiej o zwycięstwo.

Czy ze względu na ostatnie problemy kadrowe, Unibax jest jeszcze kandydatem do złota? Trzeba pamiętać, że ta drużyna przegrała cztery mecze z rzędu.

- W tej chwili nie widzę konkretnego kandydata do złota. Myślę, że czarnym koniem może być Unia Tarnów. To drużyna bardzo wyrównana i tylko słabości poszczególnych zawodników spowodowały, że ta drużyna musi dalej walczyć o pierwszą czwórkę. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że tarnowianie w tych play-offach ostatecznie się znajdą. Jeśli Unia będzie w tej czwórce, to myślę, że będzie posiadała największy ze wszystkich drużyn atut własnego toru. Jeśli popatrzymy na wyniki tarnowian na własnym torze, od czasu porażki ze Stalą Gorzów, to zobaczymy, że tylko Start Gniezno wyszedł z czterdziestu punktów, a wszystkie mecze żużlowcy Marka Cieślaka wygrali. Drużynie, która przyjedzie do Tarnowa na pierwszy mecz półfinałowy, będzie bardzo ciężko dobrze się zaprezentować. Na miejscu tych klubów, które mają w zasadzie pewne miejsce w pierwszej czwórce, modliłbym się, żeby tarnowian w play-offach jednak zabrakło. O wiele łatwiej byłoby im jeździć chociażby z drużyną leszczyńską.
W tej chwili nie widzę konkretnego kandydata do złota - przyznaje Krzysztof Cegielski W tej chwili nie widzę konkretnego kandydata do złota - przyznaje Krzysztof Cegielski
Nie wiem czy pan się zgodzi z tym stwierdzeniem, ale najważniejszym meczem rundy zasadniczej był moim zdaniem ten pomiędzy Unią Leszno a Unią Tarnów. Gdyby ostatni bieg wygrali gospodarze, tarnowianie w zasadzie straciliby szanse na play-offy. Stało się inaczej, dzięki czemu mogą myśleć teraz o walce o medale.

- Dokładnie. Liga jest w tym roku naprawdę wyrównana. Oprócz Unii Tarnów, przykładem są także gorzowianie, którzy jednego dnia walczą o pierwszą czwórkę, a za chwilę martwią się o utrzymanie. W tej chwili muszą zwyciężyć w spotkaniu z wrocławianami, by zapewnić sobie pozostanie w Ekstralidze. A wracając do tarnowian, to w Lesznie ułożyło się im się wszystko naprawdę szczęśliwie. Tor był doskonały i byliśmy świadkami naprawdę znakomitych zawodów. Gospodarzom zabrakło wtedy tak niewiele, że mają naprawdę czego żałować. W momencie, gdy decyzją Trybunału został przywrócony im jeden punkt w tabeli, tym bardziej, w przypadku wygranej nad Tarnowem mogliby się cieszyć z awansu do pierwszej czwórki. Na tę chwilę jednak w niej nie są, ale patrząc na to, co się dzieje w tym sezonie, wcale nie przekreślałbym ich szans przed ostatnimi meczami sezonu zasadniczego. Już parę razy wydawało się, że wszystko jest wyjaśnione, a tymczasem sytuacja się mocno zmieniła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×