Grigorij Łaguta doskonale radził sobie w czwartkowym pojedynku przeciwko Unii Tarnów. Był szybki na dystansie, a także dysponował dobrymi startami. Prawdopodobnie kompletu punktów pozbawił go defekt w ostatniej gonitwie zawodów. Tuż przed startem motocykl "Griszy" uległ awarii. - Nie wiem co się stało w ostatnim wyścigu. Sędzia długo trzymał na starcie i silnik nie wytrzymał. Po prostu się rozwalił. Ten silnik dobrze jechał ze startu i szkoda, że tak się stało. Teraz pojedziemy do mechanika i będziemy nad nim pracować - przyznał Łaguta.
Tak wysokiej wygranej nad Unią Tarnów nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. Częstochowianie nie zamierzali zadowolić się dwoma punktami i do końca walczyli o bonus. Zmagania obu drużyn z trybun śledziło 16 tysięcy kibiców. - Drużyna dzisiaj bardzo dobrze pojechała. Niemal wszyscy zdobyli dużo punktów. Cieszymy się z osiągniętego wyniku, mimo że nie zdobyliśmy punktu bonusowego. Na początku zawodów kibice bardzo fajnie nas dopingowali, ale później było już nieco ciszej. Ich doping bardzo nam pomaga - powiedział kapitan biało-zielonych.
Dla starszego z braci Łagutów mecz z Jaskółkami był niemal idealny. Sam zawodnik przyznaje, że przez cały mecz nie zmieniał nic w swoim motocyklu i dało to bardzo dobry efekt. - Tor był bardzo dobrze przygotowany, zresztą jak zawsze. Nie zmieniałem nic w przełożeniach, bo wszystko było bardzo dobrze. Zabrakło tylko bonusu, a tak było wszystko dobrze - przyznał starszy z braci Łagutów.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!