Marek Cieślak: Włókniarz zasługuje na tytuł mistrza Polski

Dospel Włókniarz Częstochowa bez żadnych problemów pokonał Unię Tarnów 54:36. Zdaniem trenera Jaskółek, częstochowianie są faworytami do zdobycia złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski.

Zespół Unii Tarnów od początku spotkania nie nawiązał walki z Dospel Włókniarzem Częstochowa. Gospodarze już po czterech gonitwach prowadzili dziesięcioma punktami, a następnie powiększali przewagę. Planem minimum dla Jaskółek było zdobycie punktu bonusowego, lecz jeźdźcom Unii nie udało się obronić 18-punktowej przewagi z pierwszego meczu. - Pojedynek był jednostronny. Włókniarz był dużo mocniejszą drużyną i nie ma co do tego wątpliwości. Moi zawodnicy, poza Artiomem, spisali się poniżej oczekiwań. Stać ich na dużo więcej i nie spodziewałem się, że pojadą oni na takim poziomie, na jakim pojechali. Byliśmy zainteresowani punktem bonusowym, który był dla nas bardzo istotny. Teraz wszystko zależy od meczu w Lesznie. Wypada pogratulować Włókniarzowi dobrego wyniku i życzyć tej drużynie tytułu mistrza Polski, bo ta drużyna na to zasługuje - stwierdził Marek Cieślak.

Tarnowianie mieli problemy by dopasować się do nawierzchni częstochowskiego toru. Z dobrej strony pokazali się jedynie Artiom Łaguta i Leon Madsen, którzy łącznie zdobyli 22 punkty. - Wszystko jest powiązane. Jeżeli zawodnik czuje się na siłach i jest dyspozycyjny, to szybko się dopasuje. Jeżeli patrzy przez mgłę, bo jest przemęczony, to jest inaczej. Byliśmy słabsi na częstochowskim torze, który był bardzo dobrze przygotowany. Tor był szybki, do walki. Jestem rozczarowany tym, że nie zdobyliśmy bonusa. Cieszę się jednak z całego sezonu, bo na początku sezonu zastanawiałem się, czy nie powtórzy się historia z Włókniarzem Częstochowa, kiedy to po mistrzostwie spadliśmy z ligi - powiedział szkoleniowiec Jaskółek.

Unia Tarnów w Częstochowie nie zrealizowała planu minimum
Unia Tarnów w Częstochowie nie zrealizowała planu minimum

Dla Unii starcie z Unibaksem może być najważniejszym meczem w sezonie. Trener obrońców mistrzowskiego tytułu przyznaje jednak, że jest zadowolony z tego, że jego drużyna ma już zapewnione miejsce w przyszłorocznych rozgrywkach Ekstraligi. - Będziemy chcieli wygrać z Unibaksem. W dalszym ciągu mamy szanse być w czwórce. Nie wiem czy to będzie najważniejszy mecz. Wiedziałem, że ten rok będzie straszny dla drużyn, bo jeżeli trzy kluby spadają, a przed sezonem składy wszystkich drużyn były na papierze bardzo wyrównane. Dlatego dla mnie ta czwórka jest bardzo ważna, ale najważniejsze jest to, że drużyna przy tych problemach jakie mieliśmy ma zapewnioną Ekstraligę. Madsen na początku sezonu był chory, a później miał wypadki. Vaculik zapomniał jak się nazywa. Myślałem, że będzie ciężko o utrzymanie, a jesteśmy w walce o czwórkę. W przyszłym roku można drużynę wzmocnić i powalczyć o najwyższe cele - ocenił Cieślak.

Teoretycznie kwestia awansu do fazy play-off leży w rękach drużyny z Tarnowa. W przypadku zwycięstwa za trzy punkty z Unibaksem Toruń, to własnie zawodnicy Unii cieszyliby się z awansu do czołowej czwórki. Rozwiązanie takie będzie jednak niezwykle trudne do zrealizowania, bowiem w pierwszym meczu obu drużyn lepsi byli żużlowcy z Torunia, którzy wygrali 57:33. - Nie jestem aż takim optymistą, by wierzyć w zwycięstwo za trzy punkty z Unibaksem - zakończył trener Unii Tarnów.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: