Marcel Szymko do swojego wyniku podchodził ze spokojem. - Pojechałem w końcu na swoim poziomie. Nie jest tajemnicą to, że miałem nowy silnik, który był przygotowany tak jak trzeba na to spotkanie i używałem go po raz pierwszy w meczu ligowym. Szkoda, że dopiero teraz go dostałem, ale tak już bywa - powiedział 21-letni gdańszczanin.
W pierwszym wyścigu wychowanek Wybrzeża pokonał najlepszego juniora ligi, Andrzeja Lebiediewa. - Wiedziałem, że się będzie napędzał. Nie jestem jednak zaskoczony, że udało mi się go pokonać. Przyznam, że później był już piekielnie szybki. Jak mnie przeszedł w moim trzecim wyścigu, to tak się rozpędził, że prawie by pokonał Renata Gafurowa. Trener mierzył czasy i przyznał, że zawody stały na naprawdę wysokim poziomie - zauważył Marcel Szymko, który przyznał, że mimo wysokiego wyniku mecz stał na wysokim poziomie i o punkty trzeba było się namęczyć. - Na meczu z GKM-em też było sporo walki. Scott Nicholls wyprawiał niesamowite rzeczy. Walki na meczu z Lokomotivem było jednak bardzo dużo i kibice, którzy przyszli na trybuny z pewnością tego nie żałują - uważa wychowanek Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Mimo świetnego jak na juniora wyniku, Szymko pojechał tylko trzy razy. - Taka jest sytuacja, że w dwóch pierwszych biegach pojechałem najlepiej jak się dało, bo przywiozłem 4 punkty i 2 bonusy. Jeden bieg mi nie wyszedł i nie było szansy, aby wystartować po raz czwarty. Każdy z nas mógłby powiedzieć, że przywiózłby trójkę w czternastym biegu, co lepiej wyglądałoby w programie. Ja jestem jednak zadowolony z tego, co było teraz - twierdzi gdańszczanin.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!