- Ktoś podrabia bilety, okradając w ten sposób nas wszystkich - poinformował Paweł Mizgalski w rozmowie z Gazetą Wyborczą Częstochowa. - Podejrzewamy, że falsyfikaty powstają w jednej z miejscowych drukarni - dodał prezes Lwów.
Zdaniem działaczy częstochowskiej drużyny przychody z sprzedaży wejściówek na starcie z Unią Tarnów były około 50 tysięcy złotych niższe niż wynikałoby to z frekwencji. Mizgalski poinformował także, że klub przeprowadził analizy, dopuszczał się prowokacji, sprawdzał ochronę, ale nie znalazł w ten sposób przyczyn słabszych dochodów. Stadion w Częstochowie nie posiada kołowrotków, które umożliwiłyby dokładne policzenie liczby widzów na spotkaniach Lwów. - Klatka po klatce przeglądaliśmy zapisy wideo i liczyliśmy głowę po głowie. Zajęcie żmudne i obarczone sporym marginesem błędu - przyznał Mizgalski.
Zdaniem szefa częstochowskich żużlowców bilety muszą być podrabiane, jednak klub nie ma dowodów, by złożyć doniesienie na policję. - Dlatego zwracamy się do kibiców z prośbą: przekazujcie nam bilety, co do autentyczności których macie wątpliwości. Jeżeli ktoś coś podejrzewa, niech da nam sygnał, nawet anonimowy - zaapelował prezes Dospel Włókniarza.
Sprawę ma wyjaśnić firma detektywistyczna, a w kolejnych meczach na biletach pojawi się kod kreskowy, który powinien utrudnić ich podrabianie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa
Fałszywe bilety na mecze Dospel Włókniarza Częstochowa?
Na meczach Dospel Włókniarza Częstochowa pojawia się mnóstwo kibiców. Jednak wpływy z biletów nie są tak dobre jak być powinny.
Zobaczycie, nogi Wam z d..y powyrywa na sądzie ostatecznym.