Marcin Rempała (Kolejarz Opole): Musiałem słabe starty nadrabiać na dystansie. To mi wychodziło, dlatego jest się z czego cieszyć. Szkoda tylko dwóch ostatnich meczów, w których miałem ogromne problemy z prądami. Doszliśmy, co było tego przyczyną i usterkę wyeliminowaliśmy. Nie zapomniałem, jak się jeździ, tylko w tych dwóch spotkaniach borykałem się z olbrzymimi kłopotami. Po tych niepowodzeniach wszystkiego trochę się odechciewało, ale nie poddawałem się i dzisiaj efekty są widoczne.
Marcin Jędrzejewski (Kolejarz Opole): Był kontakt na dystansie, była walka, w końcu wpadła dwucyfrówka, dlatego muszę być zadowolony. Nie zapomniałem, jak się jeździ, a wszystko leżało w gestii sprzętu. Miałem pożyczony silnik od Kacpra Gomólskiego, za co pragnę mu bardzo podziękować. Pewnie jakiś dobry trunek mu za to postawię (śmiech). Żartuję, oczywiście. Szkoda dwóch przerwanych biegów. W jednym prowadziłem, a w drugim jechałem na punkt z bonusem. Cztery punkty mi uciekły, ale jak pech, to pech. Uważam, że spełniłem oczekiwania i w końcu coś drgnęło. Nie walczymy już praktycznie o nic, jednak chcemy wygrywać dla kibiców i sezon godnie zakończyć.
Stanisław Burza (Kolejarz Opole): Na początku trochę się męczyliśmy. Jeszcze nie wszystko układało się tak, jak powinno, ale wygraliśmy i wykonaliśmy kroczek do przodu. Niektórzy mogą odczuwać lekki niedosyt. Tomkowi Rempale rozsypały się dwa motocykle i czeka go dużo pracy oraz inwestycji. Zobaczymy, czy zdoła poskładać silniki na następny mecz. Pojechaliśmy nieźle. Wreszcie była w miarę normalna atmosfera i szkoda, że zawody oglądało tak mało osób.
Ireneusz Kwieciński (trener KSM-u Krosno): To spotkanie oraz ostatnie z Rybnikiem potwierdziły, że jesteśmy drużyną dobrą na własnym torze. Na wyjazdach wiedzie nam się dużo, dużo gorzej, o czym świadczą niedawne trzy porażki z rzędu. Powiem szczerze: opolski owal zawsze sprawia nam wiele trudności. Jest moment, do którego trzymamy się w miarę przyzwoicie, a później rywale nam odskakują. Podobnie było dzisiaj, choć wynik 40:50 jest jednym z lepszych uzyskanych przez nas w Opolu od dość dawnych czasów. Nie mieliśmy zawodników, którzy ciągnęliby rezultat. Każdy notował wpadki i pomimo dużej liczby wygranych startów, gubiliśmy pozycje na trasie. Gospodarze byli szybcy, mijali nas i stąd się wziął wynik, który byłby z naszej perspektywy jeszcze bardziej niekorzystny, gdyby nie defekt na prowadzeniu Tomasza Rempały.
Mariusz Fierlej (KSM Krosno): Wielki szacunek dla Marcina Rempały, bo z tego, co zaobserwowałem, to wszystkie punkty wywalczył na dystansie. Gratuluję mu dobrego wyniku, tym bardziej że dwa ostatnie mecze były w jego wykonaniu nieciekawe. Nie przyjechałem tu po 10 punktów, tylko po trochę większą zdobycz. Moja postawa pozostawia sporo do życzenia. Jako drużyna też pojechaliśmy słabo. Byliśmy bardzo wolni, a przeciwnicy wyprzedzali nas na dystansie. Liczyliśmy mocno na zwycięstwo, niestety przegraliśmy. Na papierze nasz skład wygląda całkiem nieźle i nasuwa się pytanie, dlaczego nie robimy punktów. Czy wina leży w silnikach, czy w nas. Trzeba na spokojnie usiąść i przekalkulować, czy mamy realne szanse na awans. Jest cały tydzień do pracy nad sobą i sprzętem, by przygotować się na rewanż w Krośnie. Musimy pojechać dla kibiców. Przychodzi na nasz stadion cztery tysiące fanów i dla nich chcemy wygrywać.
Claus Vissing (KSM Krosno): W 15. biegu walczyłem z Rempałą o trzy punkty. Bardzo chciałem go pokonać, ale podniosło mi koło i upadłem. Nic mi się nie stało. Kontuzji sprzed tygodnia podczas jazdy nie odczuwałem, ale po wyścigach pojawiał się lekki ból. Nie byliśmy gorsi od gospodarzy. Mieliśmy drobne problemy na starcie, a błędy popełnialiśmy też na dystansie. Za tydzień otrzymamy okazję do rewanżu, ale prawdopodobnie nie będę mógł w tym meczu uczestniczyć z powodu zawodów w Anglii. Naprawdę bardzo chętnie wystartowałbym w Polsce, jednak obawiam się, że nie będzie to możliwe.
Wielki szacunek dla Marcina Rempały - komentarze po meczu Kolejarz Opole - KSM Krosno
Marcin Rempała był głównym bohaterem meczu Kolejarza Opole z KSM-em Krosno, wygranego przez gospodarzy 50:40. Jego waleczną postawę doceniali krośnianie, którzy dostrzegali także własne błędy.