Dawid Stachyra: Ten motocykl tylko umyję i pokropię wodą święconą

Dawid Stachyra w wielkim stylu powrócił do składu Renault Zdunek Wybrzeża. Nie tylko zdobył komplet punktów, ale i był najbardziej dynamicznie i pewnie jeżdżącym zawodnikiem klubu znad morza.

Lubelski Węgiel KMŻ przyjechał do Gdańska w mocno rezerwowym składzie, więc same zwycięstwa nad rywalami nie mogły być wykładnikiem formy. - Mecz trzeba rozpatrywać pod różnymi aspektami. Rywale pojechali osłabieni i nie ma co patrzeć na cyferki. Lublinianie oczywiście walczyli, wygrywali starty i musieliśmy mijać ich po trasie, więc punkty nie przychodziły tak łatwo. Ja patrzę na to jak motor reagował i widzę poprawę w mojej jeździe. Wreszcie jechałem tak, jak chciałem. Zwracałem też uwagę na to jak spisywałem się w biegach z Miśkowiakiem, czy z Jonassonem. Powiększałem przewagę i to dla mnie pocieszające - powiedział Dawid Stachyra. - Ten rok mnie wykańczał. Przywiozłem silnik z Anglii, który jest najstarszy, ale sprawuje się najlepiej. Ma chęć jazdy i to najważniejsze. Długo myślałem, że to ze mną jest nie tak, ale udowodniłem, że mogę. Z dnia na dzień mogę cieszyć się jazdą i jechać tam gdzie ja chcę, a nie gdzie motocykl. Póki co mam jeden silnik gwarantujący możliwość dobrej jazdy i na nim będę jeździł - dodał żużlowiec Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk.

Stachyra ma świadomość, że w tym sezonie przegrywał z takimi zawodnikami, z którymi nie powinien. - Wcześniej ścigałem się z podobnymi rywalami, bo i ze słabszymi juniorami przegrywałem. Teraz tylko jednego startu nie wygrałem, ale miałem dobrą akcję na łuku i motor pozwolił na wyprzedzenie rywala. Nie chce obiecywać złotych gór, ale perspektywy są. Obym pomógł drużynie wywalczyć awans. Teraz puszczałem sprzęgło i byłem z przodu nawet jak jechałem przed kolegami z zespołu. To mnie cieszy. Inaczej mogą to widzieć osoby patrzące na żużel pobieżnie. Ja czułem szybkość tego motocykla, a wcześniej tego nie miałem - stwierdził wreszcie zadowolony po zawodach Dawid Stachyra.

Dawid Stachyra odzyskał radość z jazdy
Dawid Stachyra odzyskał radość z jazdy

Żużlowiec czerwono-biało-niebieskich rozumie dlaczego sztab szkoleniowy starał się znaleźć za niego alternatywę. - Wiadomo, że nie było to fajne uczucie, aczkolwiek rozumiem posunięcie działaczy. Podobnie mogli zrobić i teraz. Dziękuję trenerowi Chomskiemu, a także Andrzejowi i Robertowi Terleckim za to, że dali mi pojeździć. Ten mecz był po to bym się odbudował. Dał mi dużo, teraz porobię kółka w Rzeszowie, a ten motocykl tylko umyję, pokropię wodą święconą i niech czeka na niedzielę - zażartował.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Teraz gdańszczan czekają dwa wyjazdy - do Lublina i do Daugavpils. - Pięć lat spędziłem w Lublinie, a ten tor nie jest moim atutem. Jeździ mi się tam ciężko. Również w Daugavpils nie jest mi łatwo, ale jak wszystko idzie dobrze, to tor nie jest przeszkodą. Dobrze, że po ostatnich zawodach odpoczęła moja głowa i teraz wiem, że potrafię wygrywać. Będę jechał z nadzieją, aby pomóc drużynie. Fajnie się ułożyła tabela dla kibiców i trzeba wygrać wszystkie mecze. Nie ma wybacz - trzeba tak poukładać klocki, by wszyscy punktowali. Ostatni mecz będzie decydował o upragnionym celu - przypomniał Stachyra.

Źródło artykułu: