Mateusz Kurzawski: Oby nikt się na nikim nie odgrywał

Nie milkną echa pierwszego półfinału ENEA Ekstraligi pomiędzy Unibaksem a Dospel Włókniarzem. - Mam nadzieję, że w rewanżu będzie tylko i wyłącznie walka fair play - powiedział Mateusz Kurzawski.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
Prezes Unibaksu Toruń odniósł się do fatalnego w skutkach upadku Emila Sajfutdinowa. Zdaniem Mateusza Kurzawskiego, częstochowianie niesłusznie obwiniają Adriana Miedzińskiego oraz sędziego Wojciecha Grodzkiego. - Szkoda mi Emila i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Sędzia kilka razy oglądał powtórki i podjął taką, a nie inną decyzję. Powiem szczerze: taka sama sytuacja mogła być w pierwszym biegu, kiedy Łaguta jechał z Miedzińskim. Można teraz pytać, co by było, gdyby wtedy doszło do tak fatalnego upadku i gdyby to Adrian leżał na torze. Nikt z zawodników nie robi na złość, by mieć kontuzjowanego rywala. To są motory, które nie mają hamulców i zawsze jest pewne ryzyko - podkreślił Kurzawski w rozmowie z naszym portalem.

Prezes Aniołów nie zgadza się także ze słowami Artura Sukiennika, który zarzuca Miedzińskiemu, iż ten nie zainteresował się stanem zdrowia Sajfutdinowa. - To wszystko było w ferworze walki. Jeżeli ktoś analizuje spokojnie, to zauważy, że przecież jest regulamin, który mówi dokładnie o tym, ile osób może przebywać w trakcie kontuzji zawodnika na płycie boiska. Trzeba tego przestrzegać. Podejrzewam, że Adrian spotka się z Emilem i na pewno sobie wszystko wyjaśnią - zapewnił.

Zdaniem Kurzawskiego, całą sytuację zaostrzył Grzegorz Dzikowski, krytykując sędziego oraz torunian podczas rozmowy z nSportem. - Pojawiły się tam kontrowersyjne słowa trenera Włókniarza Częstochowa. Pytanie, czy były one potrzebne. Możemy się zastanawiać, czy takie, a nie inne słowa, nie doprowadziły też do zaostrzenia całej sytuacji. Mam nadzieję, że zawodnicy z Częstochowy nie będą się w rewanżu jeden na drugim odgrywać. Niech wygra lepszy i obyśmy nie oglądali już żadnych spornych sytuacji - dodał.

Prezes toruńskiego klubu zapewnił, że nie ma nic przeciwko meczom ENEA Ekstraligi, które odbywałyby się w sobotę, a nie jak zwykle - w niedzielę. - Nie można mieć do tego zastrzeżeń. Przed pierwszym półfinałem na to narzekaliśmy, ale chodziło nam głównie o późną godzinę rozegrania tego spotkania, a także o to, że tego dnia w mieście było wiele innych imprez. To był główny element, który mógł być problematyczny. Nagłośnienie wydarzenia i promocja biletów sprawiły jednak, że żadnych strat nie ponieśliśmy - podsumował Kurzawski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×