W pierwszym spotkaniu finałowym między Stelmet Falubazem a Unią, zielonogórzanie przegrali różnicą zaledwie czterech punktów, co stawiało ich w bardzo korzystnej sytuacji przed rewanżem. Piotr Protasiewicz do drugiego pojedynku podszedł jednak bardzo zmotywowany i skupiony. - Cieszę się, że dojechaliśmy do finału, gdyż wcale nie byłem tak spokojny, jak dało się wyczuć w mediach. Wiedzieliśmy jaka jest sytuacja - Tarnów jest bardzo dobrą drużyną i dla mnie te cztery punkty to był as. Nigdy nie wiemy jak się zacznie nowy mecz, każdy jest inny i nie można się niczego spodziewać - skomentował "PePe".
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!
W finale ENEA Ekstraligi, podopieczni Rafała Dobruckiego zmierzą się z Unibaksem Toruń. - Cel wykonany i od wtorku szykujemy się do finału. Spotkają się w nim, trzeba powiedzieć szczerze, dwie najlepsze drużyny. Szykują się fajne spotkania. To będą dwa mecze, które trzeba pojechać na maksimum swoich możliwości. Każdy z wyścigów będzie piekielnie ważny. Na razie skupiamy się nad najbliższym meczem, jeszcze nie zawracamy sobie głowy rewanżem - ocenił 38-latek.
Kapitan zielonogórskiego klubu przed pierwszym meczem finałowym postara się o jak najlepsze przygotowanie sprzętu. - Chciałbym, żeby wszystko było świeże, optymalne, wciąż jeszcze lepsze. Mimo dużego stażu wciąż mam parcie na wynik, chcę jechać jeszcze lepiej. Właśnie dlatego wybieram się z najlepszymi silnikami na serwis - zdradził Protasiewicz.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Zuzel.SportoweFakty]Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
[/urlz][/b]