Unibax Toruń - Stelmet Falubaz Zielona Góra
Unibax już teraz (przez swoje płakanie nad przyczepnymi torami na wyjazdach i dlatego, że ludziska podejrzewają - nie rozsądzam tu, czy słusznie - iż sprzyja mu toruński szef Ekstraligi) jest nielubiany w żużlowej Polsce. Wyobrażam sobie, co będzie teraz. W wielkim finale DMP '2013 będziemy więc mieli dwie najbardziej nielubiane ekipy (no, z owych krytykowanych, jeszcze jest Rzeszów w tle za swoje protesty w Lesznie i Tarnowie): egoistyczny Falubaz i Unibax właśnie. Czy więc taki finał kogoś zainteresuje poza samą Zielonką i Toruniem? Zobaczymy. A może to akurat będzie wabik?
Niektórzy kibice toruńscy są bezczelni i zakłamani. Nazwali Włókniarza "Częstopłaczką"! Co za hipokryzja! Kiedy Lwy przyjechały do Wrocka na przyczepną selektywną nawierzchnię i zebrały na niej straszliwe baty, to się w ogóle nie skarżyły! Grisza Łaguta tylko powiedział pod swoim adresem: "Cholera, zawsze byłem dobry na kopie, a tu mi nic nie wychodziło".
Natomiast, kiedy Unibeksy zjawiły się przed meczem we Wrocławiu i spojrzały na tor usankcjonowany do jazdy przez arbitra i komisarza, to mój przyjaciel Tomuś Gollob od razu się zarzekł, że on na czymś takim nie będzie się ścigał. Bo było trochę luźnej nawierzchni. I obaj ze Sławusiem Kryjomem natychmiast zaczęli gdzieś wydzwaniać ze swoich komórek. Mogę się tylko domyślać gdzie i po co. Bo oto nagle sędzia z komisarzem zmienili zdanie, dostali jakiegoś amoku i zagrozili trenerowi Betardu Piotrowi Baronowi, że jeśli w ciągu godziny nie zrobi lepszego toru, jak mniemam takiego, jak życzą sobie goście, to dostaną oni punkty walkowerem. Więc niech Toruń lepiej siedzi cicho i się nie ośmiesza. Aczkolwiek Unibax ostatnio u mnie zapunktował. Szef jego Rady Nadzorczej (zapewne na polecenie bogacza Karkosika) stał się frontmanem buntu naszych prezesów klubów żużlowych przeciw zamordyzmowi szefów spółki Ekstraliga i przeciw PZM. I za to szacunek. Tymczasem Falubaz nielojalnie stanął na uboczu owego konfliktu, a jak słyszałem, cichaczem nawet wręcz lobbuje za PZM. Taka jego polityka, a raczej pana senatora-prezesa Roberta Dowhana? Ciekawe, ile w tym prawdy.
Prezesi klubowi to nie są chłopcy i dziewczęta z mojej bajki, mają swoje za uszami, byli skłóceni oraz nielojalni wobec siebie i nieuczciwi, podkupywali sobie żużlowców, nieprzytomnie przebijając oferty kontraktowe. Psuli polski żużel. Żeby zapobiec impasowi, naiwnie sami oddali władzę i większość udziałów w ręce PZM i jego szefa Andrzeja Witkowskiego. I dziś cierpią. Witkowski bowiem nie rządzi w stylu Piłsudskiego, a bardziej jak partyjny kacyk z PRL-u. No cóż, komuszej natury nie zmienisz. Rządzi za pomocą dyktatu i intryg dworskich. Jego wiernym przybocznym został Wojciech Stępniewski, obecny prezio Ekstraligi.
Po oświadczeniu 8 (na 10, ale i Bydgoszcz wcześniej przychylała się do tego buntu) zbulwersowanych klubów pan Witkowski mówi mniej więcej: - Ale w czym rzecz? Przecież PZM się nie wtrącał, a kluby mogły przegłosować, co chciały.
A ja słyszałem, że w ubiegłym sezonie kluby zagłosowały, żeby nadwyżkę zysku, to co po odjęciu wszystkiego zostanie w Ekstralidze, przeznaczyć na sprzęt i szkolenie juniorów. Mówią mi tu i ówdzie (acz do stosownych dokumentów nie ma dostępu, więc posiłkuję się tu jedynie słowną relacją świadków), że szef PZM i Rady Nadzorczej Ekstraligi, czyli imć Witkowski, ponoć na to się nie zgodził i przeforsował, by ten zysk zapisać do kapitału zapasowego. Co by dywidenda za sezon 2013 była większa. Chore. 10 klubów Ekstraligi chciało, by wrocławianin Andrzej Rusko wszedł do Rady Nadzorczej. Witkowski zablokował tę kandydaturę. O tym akurat pisały także nasze SportoweFakty.pl. Itd.
Prezesi klubowi, którzy wydają prywatne pieniądze, albo je załatwiają na swoje drużyny, zostali odcięci o informacji o Ekstralidze (nawet nie wiedzą, ile miesięcznej pensji kasuje Stępniewski, bo to "top secret") i są traktowani jak chłopcy do bicia, tudzież na posyłki. Nie mają na nic wpływu! Stąd ten obecny bunt i chęć powrotu do starego układu, kiedy to kluby rządziły swoją spółką Ekstraligą. Myślę, że ta bieda, ten kryzys i sposób traktowania ich przez zarząd Ekstraligi oraz przez PZM nauczył już prezesów naszych klubów żużlowych, że jeśli nie będą wobec siebie lojalni, uczciwi i solidarni to po wsze czasy zostaną pod butem Witkowskiego, Stępniewskiego i Kowalskiego, będą cyckani na różne sposoby (coraz większe daniny na rzecz Ekstraligi, PZM i coraz wyższe kary za byle co) i że wtedy wspólnie z nimi rozwalą cały ten polski żużel. Będziemy mieli wówczas spokojnie jak teraz w Czechach. Będziemy mieli nie najlepszą, ale najtańszą ligę świata. Zresztą, może to i dobrze? Może tak powinno być?
Jeśli nic się nie zmieni w sposobie zarządzania Ekstraligą i całym speedwayem, to odejdą z niego Dworakowski, Kloc, Półtorak, Karkosik, Skrzydlewski. Wiecie co to oznacza?
Kilka osób z kabaretowego zespołu PZM powiedziało mi, że to była parodia demokracji, a o tym, iż rzekomo wymyślili (korzystne dla najbogatszych ekip) zniesienie KSM, wyrównującego rywalizację oraz zmniejszenie Ekstraligi do ośmiu drużyn, dowiedzieli się z… prasy!
Ja myślałem, że chodzi o to, by działkę od sponsora tytularnego i z telewizji dzielić na mniejsza liczbę chętnych. Nic z tego, ponoć Enea już rzekomo zapowiedziała renegocjację umowy w związku z okrojeniem Ekstraligi. Kluby oczywiście o szczegółach tego nie zostały poinformowane.
W sezonie 2011-2012 w Ekstraklasie piłkarskiej średnia frekwencja na stadionach wyniosła 8,5 tysiąca osób na mecz. Średnia oglądalność w najbardziej dostępnym Polsacie to 150 tysięcy widzów.
W 2012 roku średnia frekwencja na stadionach żużlowych Ekstraligi to 7,5 tysiąca osób na mecz. Średnia oglądalność w TVP Sport to prawie 160 tysięcy. Czyli porównywalnie do futbolu.
Oczywiście z piłką nożną nikt nie może się mierzyć, ale sponsor tytularny T-Mobile płaci na futbolową Ekstraklasę rocznie 20 mln zl, a telewizje 100 mln zł. Na 16 klubów. To wychodzi średnio 7,5 mln zł na drużynę (jedni dostają więcej, a inni mniej). Dla mniej zamożnych , słabszych ekip piłkarskiej Ekstraklasy to połowa budżetu!
Żużlowa Sparta Wrocław miała w tym roku 5,5 miliona zł budżetu (albo i mniej), ale są u nas kluby z 7-10 milionami. No to jaki procent stanowi te 500 tysięcy zł , a wcześniej 400 tys., przekazywane rokrocznie klubom przez spółkę speedwayową Ekstraliga? Obliczyłem ze znajomym trenerem, że roczne utrzymanie dobrego juniora kosztuje ok. 400 tys. zł. Wychodzi na to, że Ekstraliga daje klubom forsę na jednego juniora z małym naddatkiem. Paranoja. To świadczy o indolencji, nieruchawości i ignorancji szefów spółki Ekstraliga oraz PZM. A jeszcze wicek E-ligi, Ryszard Kowalski szczyci się tym w mediach. Ręce opadają. To nieudolność! Wywalczyć w sumie niecałe 6 milionów zł na sezon na taką popularną dyscyplinę w Polsce jak speedway! To porażka. Naprawdę nie ma czym się chwalić.
Pan Witkowski szczyci się tym, że transmisje z Ekstraligi w NC+ (przez niektórych złośliwie nazywanej "NC+Unibax") są wspaniałe i ogląda je coraz więcej ludzi. Co do jakości to rzecz gustu, ale ostatnio w internecie pojawiło się na ten temat sporo krytycznych opinii. Co do oglądalności, to niezawodne SportoweFakty.pl podały następujące dane: średnia oglądalność Ekstraligi w nsport- 89 494, a w ub. roku w TVP Sport - 160 347. Nie ma co, bardzo głęboko nam zakodowano ligowy żużel!
Po oświadczeniu zbuntowanych żużlowych klubów - jak mi podpowiadają - zaczął się ruch, prawdopodobnie sterowany: niepytane ministerstwo sportu stanęło w swym oficjalnym oświadczeniu za PZM, z napomnień dla pewnych klubów nagle zrobiły się kary finansowe, do medialnej tablicy pełni oburzenia na postępowanie prezesów klubowych udali się dyżurni "niezależni" eksperci. Często niestety jednak zależni od PZM i Ekstraligi, czy wręcz opłacani przez nie, jak pewien komisarz toru. Wypowiedział się m.in. pan Komarnicki, niegdyś prezes Staleczki Gorzów, a wtedy był największym krytykiem PZM i zarządu Ekstraligi. Dziś jako członek Rady Nadzorczej ligi zmienił swoje poglądy. Wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niech Bóg mu (bo jest bardzo religijny) odpuści tę nielojalność w stosunku do swoich niedawnych kolegów.
Krzysztof Cegielski powiada, że nie wie, o co chodzi. - Krzysiek, jak nie wiesz, to po prostu siedź cicho.
Powtarzam, klubowi prezesi byli nielojalni wobec siebie, skłóceni, ale teraz jest taka potrzeba chwili, by zawodnicy stanęli za nimi. Dla lepszego jutra całego polskiego żużla. Kiedy przed sezonem Stępniewski na siłę chciał narzucić żużlowcom niekorzystne i zbyt kosztowne ubezpieczenia, to ci się zbuntowali przeciw temu, ale wtedy i kluby stanęły za nimi. Ubezpieczenia odwleczono więc w czasie. Teraz czas na rewanż jeźdźców w stosunku do klubów. "Cegła" tego nie chwyta, lecz on dla mnie stracił mandat na szefowanie "Metanolowi", kiedy Unia Tarnów chciała wyłudzić ogromną forsę od Seby Ułamka i Krzyśka Kasprzaka, że niby oni źle jechali. Sytuacja była oczywista, lecz wtedy Krzysiek zaczął ugodowo gęgać, że "strony konfliktu powinny zasiąść do stołu i wypracować consensus". Jaki consensus w takiej sytuacji?! A tak naprawdę chodziło o to, że Cegielski nie chciał się antagonizować z nowo-starymi pracodawcami jego podopiecznego Janusza Kołodzieja w Unii Tarnów. Typowy konflikt interesów. Gdy "Koldi" jeszcze zasuwał w barwach Leszna to tamtejszy tor był do walki i miał wiele ścieżek do wyprzedzania. Kiedy Janusz powrócił na tarnowski beton, to "Ceglasty" nagle stwierdził, że za takie niebezpieczne tory jak ten na "Smoku", trzeba kluby karać. Hm.
Jak dziś będzie w Toruniu? Falubaz to obecnie rozpędzona lokomotywa. U siebie Toruń także jest z kolei nie do zatrzymania. Nawet bez Holdera. Gdyby był Chris, to ten sezon dla Aniołów zupełnie inaczej by się potoczył. Falubaz jest nielojalny wobec innych klubów, jest egoistyczny, Unibax z kolei w półfinałach był gorszy od Czewy, która została zrobiona bez mydła. Dałem więc sobie słowo, że ani w tym, ani w następnym sezonie nie nazwę Falubazu, czy Unibaksu, niezależnie kto wygra Grand Finale, "drużynowym mistrzem Polski". Dla mnie, po tym co się działo w tym sezonie, będzie to tytuł wakujący. Sorry moi przyjaciele, a więc Protasie, Dudki, Gollob, Ząbik i Kryjom. Takie mam odczucia i już.
Jeśli dziś popada, to mimo dachu na Moto Arenie, Gollob nie pojedzie. Ostatnio szydziłem z nagminnych lotnych "kradzionnych" startów Jarka Hampela (uwaga na niego sędziowie!), ale, ale… Kiedyś największym złodziejem startów był fenomenalny Ivan Mauger, lecz wtedy wolno było się ruszać pod taśmą i to była taka wojna nerwów zawodników między sobą oraz z sędzią na wieżyczce. Potem ścigantom nakazano stać nieruchomo przed startem. No to profesor Hans Nielsen wziął się na sposób i kradł starty w ten sposób, że odciążał tylne koło, popuszczał sprzęgło i nogami oraz rękoma mocno trzymał motor, żeby mu nie odjechał. Tylne koło już się obracało (nawet szpryca szła spod niego) i kiedy taśma szła w górę, Hansior puszczał dźwigienkę sprzęgła do końca i po prostu mocno przysiadał na siodełku, a jego motor od razu był kilka długości przed rywalami. Później i tego zakazano. Teraz wszyscy mają stać nieruchomo. Tylko Jarek Hampel chyba tego nie rozumie. Jeżeli masz popuszczone sprzęgło i czołgasz się do taśmy centymetr po centymetrze, to gdy ona pójdzie w górę, od razu jesteś z przodu, bo w motorach rywali, którzy grzecznie stali, zanim zostanie przeniesiony napęd na tylne koło, minie sporo czasu. I są na przegranej pozycji z takim "czołgistą". Dla mnie to nieuczciwe! To nie jest fair play! Typuję: 49:41 dla torunian.
Unia Tarnów - Dospel Włókniarz Częstochowa
Sympatia kibiców z całej Polski będzie po stronie Lwów. To po tej gehennie, jaką przeszły w półfinałach z Unibaksem. - Przysłano mi sędziego, jury i komisarza toru i ja za nich musiałem zapłacić 7 tysięcy 200 złotych, a oni nawet nie znali regulaminu, vide casus Czai. I potem mówią, że kluby są zadłużone w stosunku do Ekstraligi, czy PZM. MU prezesi, jako udziałowcy Ekstraligi na nic nie posiadamy wpływu w tej spółce. Nie mamy nawet wglądu do dokumentów. Jestem zszokowany tym co się dzieje. Ale o brązowy medal pocieszenia w Tarnowie powalczymy - powiedział mi dziś jeden z szefów Włókniarza Artur Sukiennik.
Nie tylko on martwi się ostatnio gorszą formą Griszy Łaguty i jego sprzętu. Z kolei gospodarze pojadą bez Madsena. Mają jednak tor do którego przyjezdnym trudno się spasować. Ja jak zwykle kibicować będę mojemu ziomalowi, a niebawem może i sąsiadowi Maćkowi Janowskiemu. Na dwoje babka wróżyła. Typuję: 48:42 dla Jaskółek.
Lokomotiv Daugavpils - Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk
Wybrzeże bez kasy, ale z marzeniami o potencjalnej forsie od Lotosu (czekaj tatka latka) rwie się do Ekstraligi. No to musi wygrać w osłabionej "Długopili". Typuję 40:50.
KSM Krosno - Speedway Wanda Instal Kraków
Krosno ostatnio nieznacznie poległo u siebie z Kolejarzem Opole (a typowałem remis), teraz jednak wyciągnie wnioski i nie przegra. Mecz raczej o pietruszkę. Typuję 47:43.
Kolejarz Opole - ŻKS ROW Rybnik
Legendarny Rybnik jest jedną nogą w I lidze. Nie zmarnuje szansy, mimo że gospodarze znów są na fali. Typuję: 45:45.