Nic dziwnego, że jedna z gazet relację z tamtego finału zatytułowała: "Wieczór trzech króli". Był 15 września 1961 roku. Tamto wydarzenie przypomniało mi się kilka dni temu, kiedy to niemal dokładnie pięćdziesiąt dwa lata później w Terenzano obserwowałem dekorację najlepszych juniorów tegorocznego championatu: Patryka Dudka, Piotra Pawlickiego oraz Kacpra Gomólskiego. I od razu wiedziałem jaki dam tytuł niniejszemu tekstowi. Taki jak powyżej.
O godzinie 13:00 w sobotnie wczesne popołudnie ni to miasteczko ni wioseczka na
przedmieściu Udine śpi. Robi zresztą wrażenie, jakby nigdy się nie budziło, ale jak trwa święta pora każdego południowca czyli sjesta, obudzić się nie ma prawa. Zamknięte są i sklep spożywczy i odzieżowy i taki z, jak to mówią, z szwarc mydłem i powidłem, które zdają się wypełniać w zupełności potrzeby miejscowych. Czynny jest za to bar, gdzie starsza wiekiem miła barmanka leje niezłe wino po 1 euro za kieliszek albo w tej samej cenie robi kawę do kubka wielkości naparstka. A przy stoliku czterech dżentelmenów zacięcie gra w karty. Kiedy wrócę w tamto miejsce pod wieczór, na półtorej godziny przed rozpoczęciem zawodów, będą grali nadal, tylko zmienią stolik na położony na zewnątrz baru. Szkoda tracić czas. Trzeba grać zanim ci szaleńcy na dziwnych motocyklach odpalą je i hałasem wypełnią okolice, tak, że trudno będzie się skupić na odpowiednim wiście.
Finał w Terenzano chociaż okazji do ekscytacji finezją jazdy i walką bark w bark, koło w koło, szpryca w szprycę nie było zbyt wiele, miał przynajmniej kilka kontrowersyjnych momentów. Pierwszy nastąpił jeszcze przed zawodami, a to za sprawą kibiców, jak się można domyśleć z Zielonej Góry. Napis "Patryk King" na tle klubowych barw był jak najbardziej ok., za przygotowane wcześniej i narzucone zaraz po zawodach koszulki na okoliczność zdobycia przez "Dudiego" tytułu mistrza świata juniorów szacuneczek. Ale za sąsiadujący z oddaniem dla Dudka juniora należnych mu honorów transparent dotyczący innego naszego reprezentanta, jak się Czytelnicy zapewne domyślają, Bartosza Zmarzlika pochwały być nie może, ot niestety zrobiono polską wiochę tam gdzie włoska wiocha i cała puenta tej historii. Kiedy ci goście pojmą, że takie wojenki naprawdę mało kogo już interesują?
Polska ekipa przyjechała do Terenzano z jasnym zadaniem obronienia trzech miejsc
na podium i to się udało, chociaż łatwo nie było. A i stało się w okolicznościach budzących uczucia mieszane. Chodzi o wynik ostatniego biegu, w którym Adam Strzelec zdjął gaz po trzech kółkach, przez co wyprzedził go Kacper Gomólski. Adam blady jak ściana po wyścigu tłumaczył się , że pomylił okrążenia, ale chyba nie wszyscy chcieli mu uwierzyć. Najbardziej ubodło to Łotysza Andrzeja Lebiediewa, bo gdyby Gomólski przyjechał za Strzelcem to miałby szansę wydrzeć Polakowi brąz w dodatkowym biegu. A tak Łotysz mający polskie imię, nie mający polskich korzeni, którego po polsku nauczyła mówić babcia Białorusinka (skomplikowane, co?) musiał się zadowolić czwartym miejscem. Ale jeszcze medal zdobędzie, jestem o tym dziwnie przekonany. Strzelec okazał się zresztą tej nocy wybawicielem "Gomóły" jeszcze w inny sposób. Zabrał nieboraka na mecz do Tarnowa kiedy temu popsuł się wóz. Chyba gnieźnieńsko-tarnowski zawodnik będzie musiał postawić koledze przynajmniej szampana. Oczywiście bezalkoholowego, bo to przecież młodzi sportowcy:).
Pytań dotyczących sportowych aspektów finału we Włoszech było zresztą więcej. Czy Tobiasz Musielak powinien pomóc swojemu klubowemu koledze Piotrowi Pawlickiemu, z którym jednak po sportowemu wygrał? Co spowodowało, że Vaclav Milik na linii mety "spuchł" więc wyprzedził go Patryk Dudek, zdobywając bezcenny , jak się okazało, punkt więcej w generalnej klasyfikacji? Jest takie popularne powiedzenie, że żużel to nie szachy, ale czasem żużlowy turniej wygląda, jak rozgrywana partia szachów. A może tylko tak się wydaje, szczególnie gdy wokół noc ciemna, a człek zmęczony podróżą, czekaniem, no i jeszcze marszami do centrum z barem z winem i kawą za jedno euro?
[b]Robert Noga
[/b]
http://www.gbsbank.pl/files/file/BartekRura.jpg