Nicki Pedersen przyznał, że w meczu najlepszych drużyn I ligi trzyma kciuki za gdańszczan. - W stu procentach jestem w tej rywalizacji za Gdańskiem i mam nadzieję, że po rocznej przerwie ponownie zespół ten zawita do grona najlepszych zespołów w Polsce - nie pozostawia cienia wątpliwości Duńczyk.
W sobotę Duńczyk pojedzie na mieszczącym 34 tysiące kibiców stadionie Friends Arena w przedostatnim w tym sezonie turnieju Grand Prix. - W pierwszej kolejności zawsze chcę znaleźć się w biegu finałowym, a jeśli to już mi się udaje, wówczas skupiam się na walce o zwycięstwo. Jeśli chodzi o ostateczne rozstrzygnięcia tego sezonu, to moim celem jest zajęcia drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej i wywalczenie srebrnego medalu - wyjaśnia Nicki Pedersen, który obecnie zajmuje czwarte miejsce w stawce zawodników Grand Prix. Trening na gdańskim owalu ma pomóc Duńczykowi w osiągnięciu zamierzonego celu: - Gdański tor to bardzo ciekawy obiekt, zdecydowanie jeden z najlepszych w Polsce, a jego nawierzchnia zawsze jest świetnie przygotowana. Właśnie dlatego uważam ten trening za istotny element przygotowań do walki o medal mistrzostw świata - wyjaśnia 36-latek.
Pedersen nie zamierza jednak dzielić się z zawodnikami Renault Zdunek Wybrzeża swoimi przemyśleniami na temat ustawień sprzętu przed meczem z GKM-em. - Po prostu uważam, że nie jest to potrzebne. Gdański zespół składa się z bardzo dobrych zawodników, którzy doskonale ten tor znają i wiedzą dokładnie jak należy z nim zestrajać maszyny. Według mnie awans jest na wyciągnięcie ręki. Teraz trzeba tylko dopiąć swego i mocno chwycić swoją szansę, aby po meczu móc cieszyć się z awansu - zakończył reprezentant Danii.