Od kilku sezonów warszawianie starają się reaktywować żużel w stolicy. Na razie jednak bez skutków. - Przeprowadziliśmy w tym roku rozmowy z naczelnikami sportu i burmistrzami wszystkich warszawskich dzielnic. Pięć z nich wyraziło chęć współpracy, ale tylko jedna - Ursynów była naprawdę zainteresowana. Niestety, przeszkodą na wskazanej działce okazały się regulacje narzucane przez Regionalną Dyrekcję Ochronę Środowiska. Mimo, że teren ten ma status działki sportowo-rekreacyjnej i jest oddalony od zabudowań mieszkalnych, nie ma na niej praktycznie jakiejkolwiek możliwości inwestycji ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo Lasu Kabackiego. Dzielnica ma problem z tym terenem od dłuższego czasu i choć chciałaby go wykorzystać, ekolodzy stwarzają problemy nawet przy okazji imprez rekreacyjnych, typu nordic-walking itp. Druga wskazana lokalizacja przez dzielnicę w pobliżu lotniska Okęcie to teren prywatny. Po analizie dokumentacji, właściciel nie wyraża chęci negocjacji w kwestii wynajmu. Biuro Sportu, które jest organem wykonawczym Urzędu Miasta nie jest w żaden sposób zainteresowane pomocą. Podobnie sprawa niezmiennie wygląda z zarządzającym stadionem Gwardii, który został zamknięty przez nadzór budowlany - wyjaśnił Wojciech Jankowski, menedżer WTS-u Warszawa.
Co warszawscy działacze robili w minionym sezonie, aby propagować żużel w tym mieście? - Przede wszystkim w 2013 roku zakończyliśmy negocjacje z wszystkimi dzielnicami w Warszawie. Teraz jedyną możliwą drogą jest współpraca z jakimkolwiek klubem, który posiada stadion na prawie wieczystej dzierżawy. W praktyce oznacza to, że klub dysponuje prawem własności. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że żaden klub, nawet ten, który upada, nie jest zainteresowany współpracą - wyjaśnił Jankowski. - Spirala kosztów związana z wynajmem doprowadziła przecież do upadku klub żużlowy z Poznania. Inną drogą, która sugerowana jest przez Biuro Sportu, jest zakup terenu i budowa toru własnymi środkami. Taki pomysł jest nierealny. Żaden klub sportowy w Polsce nie jest właścicielem swojego obiektu - dodał działacz klubu ze stolicy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Jak się okazuje jest szansa, że w 2014 roku zostaną sfinalizowane rozmowy z jedną z ościennych gmin. - Od połowy tego roku skupiamy się na współpracy z ościennymi gminami i widzimy zdecydowanie inne podejście do tematu. Rozmowy z jedną z gmin są zaawansowane - na etapie wspólnego projektu architektonicznego. Dopięcie szczegółów współpracy będzie głównym celem na cały 2014 rok - zdradził Jankowski. - W miniony wtorek udało nam się też zorganizować Memoriał Władysława Pietrzaka. Bardzo zależało nam na tych zawodach, bo w ubiegłym roku memoriał nie odbył się ze względu na rezygnację klubu z Poznania. Władysław Pietrzak był Powstańcem Warszawskim, dlatego patronat nad zawodami objął dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Patriotyzmu pana Pietrzaka nie docenił jednak Urząd Miasta, który nie pomógł nam w żaden sposób przy organizacji. W tym roku udało nam się z projektów promocyjnych przeprowadzić IV edycję ogólnopolskiego konkursu fotograficznego, uruchomić profesjonalną aplikację na portale społecznościowe z typowaniem wyników i zorganizować kilka wyjazdów na zawody. Dla mnie osobiście był to także aktywny rok ze względu na oficjalny debiut w charakterze kierownika zawodów FIM, zaangażowanie w organizację cyklu Speedway European Championships, wsparcie GKSŻ w ramach panelu marketingowego oraz współpracę z telewizjami Orange Sport i Eurosport. Szczególnie współpraca z Eurosportem była nowym, niezwykle ciekawym doświadczeniem - dodał Wojciech Jankowski.
Po latach, w których WTS Nice wystawiał drużynę do imprez młodzieżowych wypożyczając zawodników z braćmi Pawlickimi na czele, tym razem nie zdecydował się na ten krok i podobnie będzie w przyszłym sezonie. - Nie bierzemy takiego scenariusza pod uwagę. Przez dwa lata startowaliśmy w rozgrywkach młodzieżowych. Zdobyliśmy cztery medale, w tym jeden złoty. Pokazaliśmy, ze jesteśmy gotowi do prowadzenia drużyny ligowej, ponieważ osiągnęliśmy sukces sportowy i medialny i udało nam się na to wszystko znaleźć pieniądze. Dużą rolę odegrała tutaj firma Nice, która cały czas nas wspiera i szereg mniejszych, lokalnych przedsiębiorców, którym dziękuję za współpracę. Medialnie pomogła nam również telewizja Canal+ oraz Tygodnik Żużlowy. Niestety, nasz sukces nie zmienił w ogóle podejścia miejskich urzędników do sportu żużlowego. Na uroczystym spotkaniu przyjęła nas nawet pani prezydent, ale mimo deklaracji, nie pomogła nam rozwiązać kwestii problemu braku toru. Nie mówię tutaj o wielkiej pomocy finansowej, ale podstawowej przychylności i wskazaniu miejsca, gdzie moglibyśmy sami spróbować odbudować żużel na stałe. Jesteśmy gotowi zgłosić warszawską drużynę do rozgrywek II ligi w przyszłym roku i startować na neutralnym torze, w innym mieście. Po doświadczeniach związanych ze startem drużyny w rozgrywkach młodzieżowych, wiem, że także i to nie zmieni podejścia urzędników miejskich do sportu żużlowego. Do końca życia zapamiętam spotkanie, w czasie którego przewodniczący Komisji Sportu w Radzie Miasta w niezbyt grzeczny sposób oznajmił mi, że mamy już sobie wreszcie dać spokój, bo sport żużlowy zniknął z Warszawy i nie powinien tutaj wracać. A jak chcemy prowadzić drużynę, to róbmy to wszędzie indziej, tylko nie w Warszawie. Chyba że nas stać, to kupmy teren i wybudujmy obiekt. Dlatego po wyczerpaniu możliwości podjęliśmy decyzję, że większość wysiłków należy skierować w kierunku ościennych gmin. To rozwiązanie ma swoje plusy, ale także jeden podstawowy minus - że nie będzie to Warszawa - opisał sytuację Jankowski.
Warszawianie mieli już różne pomysły na propagowanie speedwaya. - Większość możliwych lokalizacji w administracyjnych granicach Warszawy została przez nas sprawdzona i nikt nie wyraził chęci współpracy. A jeśli taka wola pojawiała się, to zarządzający obiektem proponował zaporowe, sięgające kilkuset tysięcy złotych rocznie stawki za wynajem infrastruktury, którą i tak sami musielibyśmy dostosować do sportu żużlowego. Problem braku toru jest największą i właściwie jedyną przeszkodą, która skutecznie uniemożliwia dalsze działania. Trudno także mówić o współpracy z Warszawskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Kiedy byliśmy bardzo blisko organizacji zawodów w wyścigach motocyklowych na lodzie na torze Stegny w marcu ubiegłego roku, oczekiwania finansowe zarządzającego terenem sięgały setek tysięcy złotych za dobę wynajmu. A dodatkowo sami musielibyśmy dostosować obiekt do zawodów (bandy, wieżyczka sędziowska, park maszyn) jednorazowo za ok. 100 tys. zł. Przy takiej postawie WOSiR-u nie było najmniejszych szans na organizację imprezy - przypomniał menedżer.
Działacze WTS-u chcieliby najpierw rozpocząć szkolenie w województwie mazowieckim na minitorze, a dopiero później zająć się dużym torem. - Osobiście uważam, że powinniśmy rozpocząć od minitoru, ale w miejscu, w którym dookoła będzie można usypać duży tor. Nasz projekt, który znalazł uznanie w jednej z ościennych gmin, zakłada usypanie w pierwszej fazie minitoru, który zimą będzie służył jako lodowisko, z bandą od razu na duży tor. Regulamin dopuszcza taką możliwość. Aby uruchomić "wielki żużel", chcielibyśmy najpierw stworzyć trwałe podwaliny. Wciąż wierzę, że jest to możliwe. Jeśli nie w Warszawie, to w najbliższym sąsiedztwie - wyjaśnił Jankowski. Czy jest więc szansa, że w ciągu najbliższych pięciu lat klub ten wreszcie zgłosi drużynę do rozgrywek II ligi i będzie rozgrywał mecze na własnym stadionie? - Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jestem jednak przekonany, że gdybyśmy dysponowali torem, to jesteśmy w stanie poprowadzić z powodzeniem drużynę żużlową. Muszę również dodać, że praca wszystkich członków stowarzyszenia opiera się na wolontariacie. Każdy poświęca tutaj swoje prywatne pieniądze, czas i możliwości - zakończył menedżer WTS-u Nice w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Nie ma miejsca dla żużla w Warszawie. Menedżer WTS-u: Rozmowy z jedną z gmin na etapie projektu architektonicznego
Głównym problemem WTS-u Warszawa jest brak toru. Menedżer Wojciech Jankowski przyznał, że prowadzone są zaawansowane rozmowy z gminami ościennymi. Zdradził też na czym polegają obecne działania.