Duńczyk komplementuje nową formułę Speedway European Championships oraz współpracę z przedstawicielami firmy One Sport. - Uważam, że to było fantastyczne show. Słowa uznania należą się przede wszystkim dla firmy One Sport. Zorganizowali cztery rundy, na które przyszły tłumy kibiców. Wszyscy zawodnicy jednogłośnie przyznali, że wszystko przebiegło płynnie. Nie było żadnych problemów i cały turniej został dobrze zorganizowany. Być może organizatorzy zmagali się z jakimiś trudnymi sytuacjami, o których nie wiemy, ale dla ludzi z zewnątrz wszystko było perfekcyjne i działało jak szwajcarski zegarek - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jan Staechmann.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Były menadżer reprezentacji Danii oraz Swindon Robins był częścią tegorocznego SEC - pracował jako komentator Eurosportu. Jak to się stało, że rozpoczął współpracę z One Sport? - Kiedy zaprzestałem pracować dla duńskiej federacji, zatrudniono mnie do telewizji i współpracowałem z BSI. Bardzo lubiłem tę prace. Znałem kilku chłopaków z One Sport - m.in. Sławka (Kryjoma) i Janka (Konikiewicza) i powiedziałem im, że jestem dostępny do pracy związanej z telewizją. Oni byli zainteresowani współpracą i tak to wszystko się zaczęło.
Europejski czempionat niespodziewanie zakończył się triumfem Martina Vaculika, a nie głównego faworyta - Nickiego Pedersena. - Myślę, że nikt nie spodziewał się takich rozstrzygnięć. Każdy czekał na zwycięstwo Nickiego. Okoliczności czasami dyktują los wydarzeń i byliśmy tego świadkami. Ostatnia runda w Rzeszowie niewątpliwie była bardzo interesująca dla kibiców - dodał na koniec Jan Staechmann.