Zgodnie z sobotnim werdyktem Komisji Orzekającej, Unibax Toruń straci prawie 4 miliony złotych. Klub przystąpi ponadto do nowego sezonu z minus dwunastoma punktami. Zdaniem Krystyny Kloc, należy podchodzić do najnowszych wieści z dystansem. Torunianie będą bowiem odwoływać się do Trybunału PZM.
- Te kary są dotkliwe, ale uważam, że wydarzyła się też rzecz bez precedensu. Trzeba pamiętać o tym, że nie jest to sprawa regionalna. Ona ma wydźwięk naprawdę szeroki i odbiło się to echem w całej Polsce. Ten sport do tej pory był raczej czysty i nie mieliśmy tego typu skandali. Nie było u nas wydarzeń, z jakimi przez lata borykała się piłka nożna. Kary tak jak powiedziałam są surowe, ale odniosę się do nich dopiero po odwołaniu do Trybunału. Proszę sobie przypomnieć jaka była sytuacja, gdy Komisja Orzekająca rozpatrywała w tym roku sprawę klubów z Leszna i Rzeszowa. Najpierw odebrano im punkty, a następnie je oddano. Nie ma sensu robić teraz z tego werdyktu sensacji, bo było ich po prostu w tym sezonie za dużo - wyjaśniła Krystyna Kloc w rozmowie z naszym portalem.
Prezes Betard Sparty Wrocław odniosła się także do tego, że jakiejkolwiek kary nie ponieśli żużlowcy Unibaksu. Jej zdaniem, warto by doprecyzować w tej sprawie regulamin. - Żadne przepisy nie przewidują tego, jak w takiej sytuacji postępować w przypadku zawodników. Gdyby żużlowiec odmówił startu swojemu menedżerowi czy trenerowi, to zawsze są jakieś mechanizmy, które można stosować. Sytuacja, z jaką tu się spotykamy jest naprawdę trudna, bo jak wiemy, nikt zawodników o to, czy chcą wystartować w Zielonej Górze, nie pytał. W związku z tym pełną odpowiedzialność za te wydarzenia ponoszą zarząd klubu i pan Sławek Kryjom - podkreśliła.
Zdaniem prezesa Stelmet Falubazu Zielona Góra, Marka Jankowskiego, kozłem ofiarnym całego wydarzenia zrobiono Sławomira Kryjoma. Oprócz odebrania mu wszystkich licencji PZM, nałożono na niego 2-letnie zawieszenie. Inaczej na całą sprawę patrzy Krystyna Kloc. - Kryjom to ciekawa postać, ponieważ zna się na żużlu i ma w sprawie tej dyscypliny wiele do powiedzenia. Jest jednak, mówiąc szczerze, arogancki. Uważam, że jemu też z tego balonu trzeba spuścić powietrze. Warto też pamiętać, że z jego osobą wiąże się także kilka innych afer. Bez winy na pewno on nie jest. Powiedziałabym tak: w żużlu trzeba mieć jaja. Gdybym była na jego miejscu, to na pewno nie uległabym takim poleceniom. Jeśli byłby on człowiekiem odpowiedzialnym, to by powiedział: "ja żadnego pisma nie podpiszę, proszę, by taką decyzję wziął na siebie prezes" - wyjaśniła.
W opinii Krystyny Kloc, wspomniane zawieszenie może wyjść menedżerowi na dobre. - Sławek sam się poddał karze, więc chyba zdaje sobie sprawę, że jego wina jest ewidentna, a w świetle innych wydarzeń szkoda mi go jako młodego człowieka. Jeśli jednak coś go to nauczy i jeśli trochę ubędzie mu tej arogancji, którą ma na dzień dzisiejszy, to będzie to z pożytkiem dla niego.
Prezes Betard Sparty jest przekonana, że do sytuacji, jaka skompromitowała Unibax Toruń, nie doszłoby nigdy we Wrocławiu. - Nie wyobrażam sobie, by brakiem odwagi wykazał się chociażby Piotrek Baron. On na pewno przystąpiłby z zespołem do zawodów. Jeśli chodzi o mnie, to mogę odpowiadać za klub, jestem z resztą jego głównym akcjonariuszem, ale w życiu nie pozwoliłabym sobie na to, by w takim stopniu wpływać na drużynę, która wyjeżdża na tor - skomentowała.
Zdaniem Krystyny Kloc, całe środowisko żużlowe powinno wyciągnąć z obecnych wydarzeń wnioski. Jak podkreśla, regulamin musi przewidywać wszystkie możliwe sytuacje. - Uważam, że instytucja, która o tych karach decyduje, powinna się zastanowić przed sezonem, jak by to wszystko ucywilizować. Nikt nie powinien mieć poczucia, że ktoś dostaje mniejszą karę dlatego, że się go lubi i na odwrót. Trzeba się traktować poważnie i nie może być sytuacji, że najpierw są sporne wydarzenia, a dopiero później powstają paragrafy.
Krystyna Kloc nie uważa natomiast, by piętnowanie poszczególnych osób, takich jak Sławomir Kryjom czy właściciel klubu - Roman Karkosik, było krokiem we właściwym kierunku. - Bez względu na to, co się wydarzyło, nie można pana Romana Karkosika obrażać. Unibax popełnił błąd, ale nie należy tego błędu przekładać na człowieka, który wkłada w ten sport spore pieniądze, bo wydaje mi się, że to nie jest dobra droga - podkreśliła.
Prezes Betard Sparty, zapytana na zakończenie rozmowy, czy zamieszanie związane z Unibaksem może zakończyć się pozytywnie dla środowiska żużlowego, odparła: - Myślę, że ostatnie wydarzenia są dobrą lekcją dla nas wszystkich. Wszystkie strony zaczęły bardziej słuchać i poprawiła się także komunikacja z władzami Ekstraligi. Zaczyna się coś zmieniać. Jeśli ta sytuacja sprawi, że będzie mówić o rzeczach ważnych i będziemy odnosić się do siebie z szacunkiem, to być może uznamy to za lekcję, która była nam potrzebna.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
tiaaa... a 2011?