Około rok temu Łukasz Kowalski został wiceprezesem Dospelu Włókniarza Częstochowa. To właśnie on wraz z Pawłem Mizgalskim wspólnie kierowali częstochowskim klubem. Kowalski od dawna zaangażowany był w miejscowy żużel. Od kilku lat bowiem pracował jako dziennikarz i sprawozdawca. Głównie współpracował ze stacjami radiowymi. Kilka dni temu poinformował o swojej dymisji. Wielu od razu powiązało ją z ostatnimi kłopotami klubu. Sam zainteresowany w rozmowie z nami zapewnia jednak, że jego decyzja nie ma nic wspólnego z zatrzymaniem sponsora klubu.
- Moja decyzja zupełnie nie ma nic wspólnego z tym, co się ostatnio działo i o czym
było głośno. Wiele osób wiedziało o tym, że po sezonie nie będę już wiceprezesem. Nawet niektórzy dziennikarze byli tego świadomi. Jest to podyktowane moimi prywatnymi sprawami, a dokładnie tym, jaką obrałem drogę zawodową. Nikt inny nie miał na to wpływu - tłumaczy Łukasz Kowalski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Na czym zatem polega konflikt interesów, który nie pozwala działaczowi dłużej piastować swojej funkcji? - [i]Etyka adwokacka oraz przepisy kodeksu spółek handlowych zabraniają adwokatowi łączyć jego pracę z byciem członkiem zarządu spółki prawa handlowego. Wraz z początkiem maja zdałem egzamin adwokacki, po czym od razu poinformowałem właścicieli klubu, że będę musiał odejść. Poświęciłem 10 lat na to, by być tym kim jestem. Lata studiów, potem aplikacja. Gdy obejmowałem stanowisko wiceprezesa klubu, to byłem jeszcze aplikantem. Wtedy sam nie wiedziałem kiedy będzie egzamin i kiedy właściwie stanę się adwokatem. Wówczas ustaliliśmy, że do końca sezonu zostaję na stanowisku. Dla mnie najważniejszy jest mój zawód. Okupiłem to latami ciężkiej pracy, ale kosztowało to trochę również moich rodziców, którym jestem bardzo wdzięczny. Jak dotąd byłem adwokatem nie wykonującym zawodu. Teraz sytuacja się zmienia, ponieważ mam w planach otworzyć własną kancelarię adwokacką.
[/i]
Rezygnacja ze stanowiska wiceprezesa nie oznacza jednak całkowitego rozbratu z Włókniarzem. Kowalski może stać się członkiem rady nadzorczej i wciąż
współpracować z zarządem. - Dostałem od większościowego akcjonariusza propozycję, by zasiąść w radzie nadzorczej. Klub we mnie inwestował, więc głupio by im było rozstać się nagle. Na najbliższym posiedzeniu moja kandydatura zostanie zarekomendowana. Mam tylko nadzieję, że spotka się to z aprobatą pozostałych akcjonariuszy. Chcę pomagać Włókniarzowi, pracując dla niego, ale w innym charakterze - zdradza nam były już wiceprezes.
Nasz rozmówca czas spędzony w zarządzie Włókniarza wspomina bardzo dobrze, gdyż było to dla niego cenne doświadczenie. - Gdybym mógł, to zostałbym na stanowisku. Współpraca z Pawłem Mizgalskim dała mi bardzo dużo. Wiele się od niego nauczyłem, może i on ode mnie też. Było to dla mnie cenne doświadczenie, które na pewno przyda mi się na dalszym etapie życia. Jeśli będzie mi to dane, to dalej będę pomagał w klubie, ale w innej roli - zakończył.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy![i]
[/i]
Dobranoc