- Klub zalega mi kilkaset tysięcy koron. Z moim mecenasem chciałem pozwać ich do sądu, ale daliśmy klubowi szansę na rozmowy. Był czas, kiedy dzwoniłem dwadzieścia razy dziennie, a i tak wciąż nie dostałem żadnej odpowiedzi. Zarząd nie odpisuje także na e-maile. To bardzo dziwna sytuacja, strasznie nieprofesjonalna. Klub podpisał kontrakty z nowymi zawodnikami, więc nie wiem co się dzieje - grzmiał zdenerwowany reprezentant Szwecji.
Jak informuje serwis trojmiasto.pl, reakcja 25-letniego żużlowca zaskoczyła działaczy Wybrzeża Gdańsk. - Harmonogram spłaty zaległości względem zawodników to element planu naprawczego. Thomas już niespełna dwa tygodnie temu otrzymał od nas zapewnienie, że zgodnie z nim, otrzyma swoje pieniądze w połowie stycznia. Problem w tym, że on nie do końca chce przyjąć to do wiadomości. Co więcej, wysłaliśmy mu kontrakt na ustalonych warunkach, w którym brakuje tylko jego podpisu - tłumaczy Andrzej Terlecki, menedżer klubu.
Gdański klub ponadto poinformował, że kontrakt Thomasa H. Jonassona został zrealizowany w 70 procentach, co potwierdzają wyliczenia biegłego rewidenta przeprowadzającego audyt w klubie. Ostatni przelew do Szweda wykonany został 20 listopada.
Działacze Wybrzeża mają nadzieję, że uda im się dojść do porozumienia z żużlowcem, który spędził w ich klubie cztery poprzednie sezony i że umowa z nim zostanie przedłużona. Od jego nastawienia w dużej mierze może zależeć też to, czy gdański klub otrzyma licencję nadzorowaną na starty w Enea Ekstralidze.
Źródło: trojmiasto.pl
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!