Jacek Gajewski (menadżer Unibaksu): Mieliśmy dziś w składzie czterech znakomitych zawodników. Jaguś, Holder, Andersen i Sullivan jechali na tym torze znakomicie. Dzięki temu, mimo słabszej postawy pozostałych zdołaliśmy rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Do Adriana Miedzińskiego i Karola Ząbika nie należy mieć żadnych pretensji. Starali się, choć może akurat wynik punktowy na to nie wskazuje. Kwestia składu w kolejną niedzielę jest otwarta. Chłopców czeka jeszcze kilka imprez i raczej w okolicach czwartku lub piątku podejmiemy decyzję odnośnie tego, kto wyjedzie do walki. 8 punktów przewagi to z jednej strony dużo, ale z drugiej zdajemy sobie sprawę, że to jest do odrobienia. Pamiętać trzeba o tym, że leszczynianie w Toruniu świetnie się czują. Musimy maksymalnie skoncentrować się na ten mecz.
Chris Holder (Unibax): Cieszę się, że udało się w tym spotkaniu tak fantastycznie pojechać. Kilku chłopaków zaliczyło nieco gorszy występ, ale w czwórkę zdołaliśmy zdobyć sporo punktów. Mam nadzieję, że w rewanżu będzie podobnie. Wiem jednak, iż nie możemy być pewni swego, bo goście są niezwykle groźni. Naszym celem jest zdobycie złota i oby się to udało.
Czesław Czernicki (trener Unii): Chylę czoła przed rywalami z Torunia, ponieważ to oni świetnie odczytali nawierzchnię naszego toru i znakomicie sobie na niej radzili. Niemniej jednak na stadion Unibaksu jedziemy, by walczyć. Jestem człowiekiem, który nigdy nie poddaje się przed końcem walki. Gdybyśmy mieli odpuszczać, to ja osobiście z takiej opcji się wypisuję. Jedziemy, by w rewanżu walczyć o zwycięstwo i odrobienie strat. Być może moją winą jest, iż przed tym spotkaniem nie pracowałem nad wyzwoleniem determinacji w naszych zawodnikach. Wydawało mi się jednak, iż sama jazda w finale to wystarczający bodziec. Tymczasem wkradła się nerwowość w parkingu, która w niczym nie pomaga. Sport jest bezwzględny i przeciwnik wykorzystał nasze błędy.
Jarosław Hampel (Unia): Do Torunia nie jedziemy ze spuszczoną głową. Zapewniam wszystkich kibiców, że jedziemy tam, by walczyć i to jest nasz główny cel. W imieniu drużyny daję słowo, iż maksymalnie przygotujemy się do tego spotkania i bardzo się zmobilizujemy. Nie ma tu miejsca na inną postawę. Na tym poziomie o sukcesie decydują detale. Wystarczy złe złożenie motocykla, nieprawidłowa ścieżka i traci się cenne punkty. Tak się dziś stało. Jednakże jedziemy do Torunia walczyć.
Damian Baliński (Unia): Bardzo mi przykro, że ten mecz zakończył się niekorzystnym dla nas wynikiem, ale rywale byli po prostu lepsi. Boleśnie przegrywa się przed własną publicznością, ale czasem taki jest sport. Żałuję, że nie udało nam się rozstrzygnąć losów spotkania na naszą korzyść. Walka wciąż jednak trwa.