W Warszawie rozmawiano o czarnym sporcie. Echa debaty "Miejsce żużla na sportowej mapie Polski"

W czwartkowe popołudnie w Business Centre Club w Warszawie odbyła się druga już debata na temat sportu żużlowego. W stolicy rozmawiano o miejscu żużla na sportowej mapie Polski.

Podobne spotkanie odbyło się przed rokiem. Wtedy to w Business Centre Club w Warszawie gościli między innymi Robert Dowhan, prezes PZM Andrzej Witkowski, prezes PZPN Zbigniew Boniek czy legenda polskiego tenisa Wojciech Fibak.

Podczas czwartkowej debaty "Miejsce żużla na sportowej mapie Polski" poruszono wątek przepłacania organizacji turniejów Grand Prix przez polskie ośrodki. - Czy Polacy nie są światowymi frajerami w kwestii światowego żużla? Światowy żużel nakręcają polscy kibice, polskie firmy, a jak przychodzi co do czego, to pokazuje nam się jeden z palców. Przykładem jest Tomasz Gollob, który zrezygnował z Grand Prix. Kto dostaje dziką kartę? Oczywiście nie Polak, bo lepszy jest emerytowany Anglik niż wybitny polski junior - rozpoczął Tomasz Lis.

- Zgadzam się, że za dużo pieniędzy wypływa z Polski na finansowanie Grand Prix. I to jest problem, który powstaje od wielu, wielu lat. Polski Związek Motorowy występuje z inicjatywą do miast, by prowadziły wspólną politykę, polegającą na tym, żeby nie przebijać wzajemnie swoich ofert. Niestety, w ostatnich pięciu latach miasta rywalizowały o prawa, uznając to ważny element przy wyborach samorządowych. Dlatego zwróciłem się do prezydentów Torunia i Gorzowa, by w negocjacjach z BSI wzięli pod uwagę, jakie środki finansowe przeznaczają inne miasta, na przykład Praga czy Kopenhaga. Dokładne kwoty są owiane tajemnicą, ale mogę powiedzieć, że Czesi płacą 50 procent tego, co jedno z polskich miast. Średnio płacimy o 1/3 do 1/2 więcej niż inne kraje. Te sumy nie są konsultowane ze związkiem. Przeciwnie - unika się PZM. Prezesi walczą o względy kibiców. Wiadomo, że jeśli trzy miasta starają się o jedną rundę, to Anglicy wybiorą propozycję najlepszą finansowo - skomentował Andrzej Witkowski.

W Warszawie rozmawiano też o prawach do pokazywania żużla w telewizji. Zdaniem Roberta Korzeniowskiego, stacje telewizyjne przepłacają kontrakty, co w przyszłości może niekorzystnie wpłynąć na wizerunek czarnego sportu. - Był taki czas, kiedy doszło do niebywałego przegrzania wartości praw do piłki nożnej. W zasadzie pod naciskiem kibiców i opinii publicznej, stacje telewizyjne były gotowe zapłacić każdą cenę, żeby coś mieć, a apogeum był chyba rok 2009. Myślę, że żużel, na zasadzie opóźnienia, powoli przechodzi do podobnej fazy. Wszystko zostało już tak wysoko wycenione, że należy sobie zadać pytanie, czy nie mamy do czynienia ze swoistą bańką, która jest ryzykiem - ocenił były dyrektor TVP Sport.

Z twierdzeniem Korzeniowskiego nie do końca zgadza się przedstawiciel NC+. Platforma ta z powodzeniem transmituje obecnie mecze ligi polskiej, Grand Prix i Drużynowego Pucharu Świata.  - Oglądalność żużla na antenach platformy NC+ wciąż rośnie, co sprawdzaliśmy niedawno na przykładzie finału ENEA Ekstraligi. Myślę, że jest to projekt, który ma przynosić platformie określone profity i to są pieniądze dobrze zainwestowane. Zastanawiam się tylko, czy prawa do pokazywania ENEA Ekstraligi już dziś są przeszacowane, bo oczekiwania prezesów Witkowskiego i Stępniewskiego są jeszcze wyższe - powiedział Piotr Olkowicz, komentator NC+.

Sporym problemem kilku polskich ośrodków jest brak kibiców na stadionach. Aby poprawić frekwencję, Główna Komisja Sportu Żużlowego organizuje krajowe turnieje w miastach, gdzie czarny sport wciąż wymaga popularyzacji. - Od dwóch lat polski związek motorowy organizuje mecze Polska - Reszta Świata czy Polska - Mistrzowie Świata. Poszliśmy w kierunku organizacji takich spotkań na stadionach w miastach, gdzie są słabsze ośrodki żużlowe, czyli Lublin, Ostrów. W tym roku zawody te mogą zagościć do Rybnika, Krakowa, gdzie takie zawody przyciągają wiele ludzi. To promocja żużla. Oprócz tego, każdy z drugoligowych ośrodków otrzymuje od nas półfinały IMP, półfinały Złotego Kasku, aby zobaczyć najlepszych polskich zawodników. Klubom zależy na tym, aby te turnieje organizować, bo wtedy przychodzą kibice, którzy mogą "dotknąć" tego zawodnika, który na co dzień jeździ w Ekstralidze - mówił Piotr Szymański.

Debata trwała godzinę. W Warszawie rozmawiano o finansowaniu Grand Prix przez polskie ośrodki, a także poruszono wątek przepłacania praw telewizyjnych. Nie pominięto też kwestii przyciągania kibiców na stadiony. Oprócz Witkowskiego, Dowhana, głos zabierali Rafał Dobrucki, Wojciech Stępniewski, Patryk Dudek czy Jan Konikiewicz.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: