Unibax to najlepszy klub na świecie - rozmowa z Maksem Fricke, zawodnikiem Unibaksu Toruń

W ubiegłym sezonie Max Fricke jako 16-latek został młodzieżowym mistrzem Australii. Teraz młody Kangur wybrał ofertę Unibaksu Toruń. Uważa, że to najlepszy klub na świecie.

Michał Gałęzewski: Wybrałeś ofertę Unibaksu Toruń. Nie obawiasz się o to, że będzie ci ciężko o miejsce w drużynie?

Max Fricke: Według mnie Unibax Toruń to najlepszy klub na świecie i wspaniale, że dostałem swoją szansę na jazdę tutaj. Występy w tej drużynie to bezwzględnie mój największy cel.

W składzie tej drużyny jeżdżą między innymi twoi rodacy - Darcy Ward, czy Chris Holder. Ich obecność w drużynie jest dla ciebie ważna?

- Fakt, że w zespole jeżdżą dwaj znakomitej klasy Australijczycy sprawia, że perspektywa jazdy w toruńskim klubie jeszcze bardziej mnie pociąga. Znam zarówno Darcyego, jak i Chrisa. To dla mnie znakomici, bardzo pomocni kumple.

Znasz innych członków toruńskiego zespołu?

- Poza dwoma Australijczykami - Chrisem Holderem i Darcym Wardem osobiście nie znam żadnego z zawodników występujących w Unibaksie.[color=#1f1f1f]

[b]

Jeśli nie byłbyś brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecze, zamierzasz mimo wszystko jeździć do Torunia na treningi, czy też imprezy młodzieżowe?
[/b]

- Jak najbardziej tak. Jeśli tylko będzie taka możliwość, zawsze chętnie pojadę do Torunia, aby potrenować. Jeśli byłaby możliwość występów w jakichś imprezach młodzieżowych, tego typu turnieje stałyby bardzo wysoko na liście moich priorytetów.

W styczniu, jeszcze jako szesnastolatek zostałeś Indywidualnym Mistrzem Australii Juniorów. Czy tytuł najlepszego australijskiego jeźdźca do 21 roku życia mocno pomógł ci na starcie kariery?

- Oczywiście. Wygrana turnieju o tak dużym znaczeniu pomogła mi w tym, że ludzie zainteresowali się moją osobą. Dzięki temu więcej osób wie co robię i jak wyglądają moje postępy w jeździe.

Max Fricke na torze (fot. Donna Steward)
Max Fricke na torze (fot. Donna Steward)

[/color]
W 2013 roku po raz pierwszy wystartowałeś w Wielkiej Brytanii. Przez cały sezon ścigałeś się w barwach klubu Edinburgh Monarchs. Jak wrażenia?

- Jestem naprawdę szczęśliwy z tego powodu, że ścigałem się w minionym sezonie dla Monarchs. Nigdy wcześniej nie jeździłem w żadnej drużynie. Przed przyjazdem do Europy, ścigałem się jedynie w Australii. Tam są jednak tylko indywidualne turnieje. Bardzo przyjemnie jest być częścią drużyny. Ten aspekt pomaga w tym, by trzymać odpowiedni poziom, bo nie jeździ się tylko na swój rachunek. Każde niepowodzenie wpływa na drużynę.

Uważasz, że po sezonie startów w Europie, jesteś teraz lepszym zawodnikiem?

W Wielkiej Brytanii poznałem więcej technicznych torów, co pomogło mi w rozwoju mojej jazdy. Myślę, że z czasem będę coraz bardziej doświadczony i będę kontynuował swój rozwój. Wiem, że w Polsce są większe tory. Gdy tylko będę miał okazję się na nich ścigać, będzie to kolejny element rozwijający moje umiejętności.

Jak byś porównał tory brytyjskie z australijskimi?

- Jak już wspomniałem, tory w Wielkiej Brytanii są bardziej techniczne i czasami jeździ się na nich bardzo ciężko. Ściganie się w tym kraju pomaga jednak mocno poprawić umiejętności. W Australii jeździ się naprawdę przyjemnie i ściganie się na tutejszych torach sprawia mi mnóstwo radości. Fajnie jest gdy się ściga w obecności rodziny.

Poza startami w Premier League, zaliczyłeś kilka spotkań w Elite League. To odpowiedni poziom dla ciebie?

- Jazda w Elite League jest bardzo dobra wtedy, gdy chce się wejść na najwyższy poziom w żużlu. Wciąż jeździ tutaj wielu doskonałych żużlowców.[color=#120408]

Jakie są twoje indywidualne plany na 2014 rok?

W przyszłym sezonie będę jeździł w meczach Edinburgh Monarchs, a także być może właśnie w drużynie z Torunia. Liczę, że uda mi się rozwijać wraz z tymi klubami. Liczę też na to, że uda mi się znaleźć dla siebie klub w Danii. Zapowiada się bardzo zapracowany rok, jednak jestem podekscytowany i nie mogę się doczekać startu sezonu.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Max Fricke po zdobyciu złotego medalu MIM Australii, w towarzystwie Chrisa Holdera oraz jego ojca, Micka (fot. Judy Mackay)
Max Fricke po zdobyciu złotego medalu MIM Australii, w towarzystwie Chrisa Holdera oraz jego ojca, Micka (fot. Judy Mackay)

[/color]

Źródło artykułu: