Jak przyznał w niedawnej rozmowie z naszym portalem Peter Kildemand, zainteresowanie jego osobą w okresie transferowym było spore. - Mogę zdradzić, że miałem na stole pięć propozycji z ekstraligowych klubów. Pojawiło się tez kilka ofert z pierwszej ligi - stwierdził. Duńczyk ostatecznie wybrał Włókniarz Częstochowa. Właśnie w tym klubie powinien mieć najwięcej szans do startów na najwyższym poziomie w naszym kraju. - Moim priorytetem był zespół, w którym będę mógł jak najwięcej jeździć - przyznał Kildemand.
Dyspozycja 24-letniego Duńczyka z Odense będzie bardzo istotna dla drużyny Lwów. W zespole zostali dobrze dysponowani Grigorij Łaguta, Rune Holta i Michael Jepsen Jensen do których dołączył ponadto Grzegorz Walasek zastępując Emila Sajfutdinowa. To ta czwórka powinna stanowić fundament ekipy z Częstochowy. Różnicę na korzyść biało-zielonych może czynić właśnie Peter Kildemand. Częstochowianie co prawda posiadają jeszcze w swoich szeregach Mirosława Jabłońskiego i Rafała Szombierskiego, ale trudno spodziewać się, że znajdujący się z roku na rok w coraz lepszej dyspozycji Duńczyk przegra z nimi rywalizację o miejsce w składzie. Tym bardziej, że sam zawodnik bardzo ambitnie podchodzi do pierwszego roku startów w Ekstralidze.
- Na pewno jego punkty będą ważne. Czasami mogą okazać się decydujące, aczkolwiek w naszym odczuciu drużyna, którą zbudowaliśmy będzie drużyną bardzo wyrównaną. W tym wyrównanym poziomie zespołu upatrujemy swoje siły. Posiadamy mieszankę rutyny w osobach Grzegorza Walaska i Rune Holty, z olbrzymim doświadczeniem, fantazją i żywiołowością jaką prezentuje Grisza Łaguta i młodością, ale uzbrojoną w naprawdę duży talent w osobach Michaela Jepsena Jensena, Petera Kildemanda i Artura Czai. Nie zapominamy również o pozostałych naszych juniorach. Czy to będzie Hubert Łęgowik, Rafał Malczewski, czy Maksym Drabik. Sam Peter Kildemand w jednym z ostatnich wywiadów z dużym optymizmem patrzył w sezon i wypowiadając się o składzie Włókniarza stwierdził, że jest to skład bardzo dobry. Mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko się zgodzić z Peterem - ocenił Paweł Mizgalski, prezes Włókniarza Częstochowa.
Kildemand swoją przygodę ze startami w Polsce rozpoczął w roku 2007 w drużynie Kolejarza Opole. Ostatnie dwa sezony spędził natomiast w pierwszoligowym Orle Łódź. Szczególnie udany był dla niego rok 2013. Duńczyk nie tylko dobrze radził sobie w Polsce, ale również w innych ligach. Na Wyspach Brytyjskich został nawet wyróżniony jako zawodnik roku w jego drużynie, Swindon Robins. Jego atuty to waleczność i przebojowość na torze. Ponadto w Ekstralidze może być niedoceniany przez rywali i traktowany jako żółtodziób. Z kolei na jego niekorzyść może działać fakt, iż dotąd nie zaznał smaku rywalizacji w najwyższej lidze w Polsce, gdzie nie tylko poziom sportowy jest bardzo wysoki, ale równie wielkie jest zainteresowanie mediów oraz kibiców.
Prezes częstochowskiego Włókniarza gwarantuje, że Duńczyk będzie mógł liczyć na swobodę i wyrozumienie ze strony klubu. - Na Peterze nikt nie wywiera presji i nie nakłada na niego konkretnych oczekiwań. Zresztą tak jest w przypadku każdego zawodnika jeżdżącego we Włókniarzu. Oczywiście, kalkulujemy sobie ile będzie w stanie Duńczyk punktów zdobywać, ale nie zamierzamy wywierać ciśnienia. To sam zawodnik stawia przed sobą ambitne plany. Peter chce z powodzeniem startować w Grand Prix Challenge, myśli o dzikiej karcie na Grand Prix Danii, czy chce wywalczyć sobie miejsce w reprezentacji swojego kraju - stwierdził Mizgalski.
Peter Kildemand z roku na rok notuje progres wyników. Najlepiej obrazują to statystyki z dwóch ostatnich lat. W roku 2012 Duńczyk pieszczotliwie nazywany "Spider-Manem", w drużynie z Łodzi wystartował w sześciu spotkaniach i ze średnią 1,667 został sklasyfikowany dopiero na 26. miejscu. W minionym sezonie był już postacią wyróżniającą się nie tylko w łódzkim Orle, ale w całej lidze. W 11. meczach zdobył 134 punkty z bonusami, co dało mu średnią 2,271. Kildemand pod względem skuteczności ustąpił tylko Thomasowi H. Jonassonowi.
[nextpage]Większych problemów Peter Kildemand nie powinien mieć na torze w Częstochowie. Duńczyk lubi szaleć przy samej bandzie, a odpowiednio przygotowany częstochowski owal zezwala na takie szarże. Dodatkowo 24-latek jest jeźdźcem ze stajni Flemminga Graversena, który od co najmniej dwóch lat blisko współpracuje z Włókniarzem. Znajomość częstochowskiego toru i środowiska przez tunera Kildemanda może okazać się dla niego bardzo pomocna. Trudno natomiast wywnioskować, jak będzie radził on sobie na wyjazdach. W przeszłości Kildemand pokazywał, że szybko się uczy. W roku 2012 zanotował kiepski występ na torze w Grudziądzu, gdzie zdobył tylko 1 punkt. Rok później wywalczył ich już 13 w 7. startach.
Czas pokaże, czy transfer Petera Kildemanda okaże się dla Włókniarza opłacalny. Analizując skład Lwów z roku poprzedniego z tym, który został zbudowany na nadchodzące rozgrywki, to ten obecny wydaje się być bardziej wyrównany. Pod warunkiem, że Duńczyk łagodnie odczuje przeskok o ligę wyżej. - Jego postawa rzeczywiście może niejednokrotnie przesądzić o wyniku drużyny. Stosujemy roboczo pewne porównanie. Chodzi o zdobycze punktowe dwójki Emil Sajfutdinow - Rafał Szombierski z oczekiwaniami i przewidywaniami wobec Grzegorza Walaska i Petera Kildemanda. Parowo porównując zdobycze punktowe wiele wskazuje na to, że para Walasek - Kildemand będzie mocniejsza od pary Sajfutdinow - Szombierski - analizował Paweł Mizgalski.
Żużel to sport bardzo nieprzewidywalny - to powtarzane jak mantra hasło pełne racji. Sport kocha niespodziewanych zwycięzców i dlatego jest uwielbiany przez społeczeństwo. Bez emocji i wiary, że ktoś murowanym faworytom spłata figla, oglądanie rozgrywek sportowych nie miałoby najdrobniejszego sensu. Co jakiś czas jesteśmy świadkami niespodziewanych rozstrzygnięć. Jednym z nich był niedawny triumf Thomasa Dietharta w Turnieju Czterech Skoczni w skokach narciarskich. Skoczek z Austrii debiutując w tych zawodach od razu stanął na najwyższym stopniu podium. Paweł Mizgalski po cichu liczy, że takim czarnym koniem ENEA Ekstraligi w sezonie 2014 będzie Peter Kildemand. - Pół żartem, pół serio, Peter swoją aparycją i wyglądem przypomina niedawnego zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni. Na Thomasa Dietharta też nikt nie stawiał przed rozpoczęciem turnieju, a tymczasem on zaskoczył wszystkich. Wierzę i liczę na to, że podobnie będzie z Peterem Kildemandem w Ekstralidze w sezonie 2014 - zakończył prezes Włókniarza.