W sezonie 2012, po kilku latach prób, czerwono-czarnym udało się w końcu wywalczyć upragniony awans do Enea Ekstraligi. Działacze klubu stanęli wówczas przed trudnym zadaniem zabezpieczenia budżetu, który pozwalałby na zakontraktowanie odpowiedniej klasy zawodników. Ostatecznie do Gniezna trafili tacy zawodnicy jak Matej Zagar i Sebastian Ułamek, w zespole udało się zatrzymać Antonio Lindbaecka. Wszyscy w Grodzie Lecha liczyli, że czerwono-czarni zdołają zapewnić sobie utrzymanie.
Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Start odniósł kilka cennych zwycięstw (m.in. nad Unibaksem Toruń), napsuł również swoim przeciwnikom sporo krwi w meczach wyjazdowych. Zespół nie zdołał jednak utrzymać się w elicie, a już na kilka kolejek przed końcem tematem numer jeden stały się zaległości finansowe względem zawodników. Większość żużlowców zgodziła się na nowe, niższe warunki wynagrodzenia. Mimo to sezon 2013 czerwono-czarni zakończyli z długiem na poziomie ok. 2 milionów złotych. Obecnie trwa postępowanie upadłościowe spółki. Klub ma spłacić zobowiązanie w najbliższych sezonach.
To oznacza, że dochody, jakie Start wygeneruje m.in. w nadchodzących rozgrywkach, będą przeznaczane zarówno na bieżącą działalność, jak i pokrywanie zaległych zobowiązań. Mimo ograniczonego budżetu działaczom udało się skompletować dość ciekawy zespół. Jego trenerem będzie Dariusz Śledź. "Rybka" nie obawia się o negatywny wpływ spraw pozasportowych na zawodników. - Historią niech zajmują się kronikarze. My musimy patrzeć do przodu. Arka Rusieckiego znam od kilku lat. Kiedy odniosłem w Gnieźnie kontuzję, to był pierwsza osobą, która odwiedziła mnie w szpitalu. Można powiedzieć, że to taka przyjacielska relacja i wierzę w to, że w klubie będzie tylko lepiej - powiedział.
Śledź jest świadomy, że w trakcie sezonu mogą wystąpić "poślizgi" w wypłacaniu zawodnikom pieniędzy. To nie powinno jednak zaprzątać ich głowy, powinni za to skupić się na kolejnych spotkaniach. - My musimy obawiać się w pierwszej kolejności naszych rywali, nie może wszystko sprowadzać się do pieniędzy. To nadal jest sport. Wiemy, że mogą być jakieś zaległości i są zobowiązania z przeszłości. Tutaj jednak należy chylić czoła przed zarządem, że nie ucieka od starych problemów i wie, że trzeba je załatwić - stwierdził.
Jednym z nielicznych zawodników, który zdecydował się pozostać po sezonie 2013 w Gnieźnie, jest Bjarne Pedersen. Duńczyk, jak na kapitana przystało, nie opuścił okrętu i trzeci sezon z rzędu przywdzieje czerwono-czarny kevlar. Zawodnik podkreślił jednak, że nie przedłużył kontraktu od razu, ale po bardzo długich rozmowach z zarządem i wielu własnych przemyśleniach. - Władze klubu przedstawiły plan, dotyczący spłaty ubiegłorocznych zobowiązań oraz finansowania w nowym sezonie - tłumaczył powody swojej decyzji. - Należy też pamiętać, że wydatki w nowym sezonie nie będą aż tak duże, będzie to z pewnością okres zaciskania pasa, związany z tym planem naprawczym. Chciałem pomóc temu klubowi i wierzę w to, że uda się postawić go finansowo na nogi i przywrócić na stadionie atmosferę, która panowała na nim jeszcze niedawno - dodał.
Jednym z nowych nabytków Startu jest Jonas Davidsson. Szwed ostatnie lata spędził w Enea Ekstralidze, jednak poprzedniego sezonu nie mógł zaliczyć do udanych. Teraz liczy, że odnajdzie dobrą formę na torze w Gnieźnie. Żużlowiec, choć reprezentował inny klub, to miał odpowiednią wiedzę na temat sytuacji finansowej spółki i zanim podpisał kontrakt, dobrze przeanalizował wszystkie "za" i "przeciw". - Spotkałem się z zarządem, który przedstawił mi swój plan na najbliższy sezon. To dało mi pewność, że warto podpisać kontrakt. Wierzę, że wspólnie będziemy mogli przyczynić się do poprawienia sytuacji finansowej - zapowiedział.
Start Gniezno otrzymał na sezon 2014 licencję nadzorowaną. Władze klubu zawarły jak dotąd ugody z większością zawodników. Na takie rozwiązanie nie chce zgodzić się jednak Piotr Świderski, który żąda spłaty całej zaległej sumy. W ostatnich dniach okazało się, że Sebastian Ułamek, mimo wcześniejszych ustaleń, nie otrzymał pierwszej raty swoich pieniędzy.